czwartek, 18 sierpnia 2016

Rozdział 10


 
Nie mogę usiedzieć na miejscu dlatego chodzę w kółko po altance. Mam piękny widok na cały ogród, więc to mnie w jakiś sposób uspokaja, ale mimo wszystko nie mam sił. Nie wiem co się dzieje ze mną, a już na pewno co jest nie tak z Chrisem. Mogłam się spodziewać dziś wszystkiego, jednak zmuszania mnie do seksu? O tym nawet nie myślałam. Jesteśmy razem jakiś czas, więc powinien mieć pojęcie co o tym myślę i ile chcę na to czekać. Dobrze, że ktoś w porę zareagował, bo kolejny jego krok mógł mnie skrzywdzić. Nawet bardzo.

Poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu i intensywne męskie perfumy. Nie należą do mojego chłopaka, bo bym je poznała. Wzdrygnęłam się, ale pomału odwróciłam swoje ciało w stronę mężczyzny. Nie wiedziałam co powiedzieć „dziękuję” ? Przecież brzmi tak bardzo banalnie w takiej sytuacji. Jedynie mogę patrzeć w jego oczy i czuć mokre policzki. Szybko uniosłam dłoń i otarłam kilka łez. Modliłam się o cały makijaż, bo inaczej wyglądam jak wszystkie nieszczęścia tego świata. A przy tym mężczyźnie tak czy siak wyglądam okropnie, zresztą też się tak czuję. Kolejną prośbą do Góry jest to, żeby moi rodzice mnie teraz nie zobaczyli. Miałabym niezłą „rozmowę” w domu na ten temat, a raczej wielką awanturę, że jak zwykle się nie słucham.

-Wszystko dobrze? - Chwilę ciszy przerwał jego niski głos. Cały czas obserwował moje oczy, a ja poczułam się niekomfortowo.

-Znacznie lepiej niż jakiś czas temu – odpowiedziałam blado się uśmiechając. Skinął nieznacznie głową i zabrał swoją rękę z mojego przedramienia. Poczułam nagłe zimno w tym miejscu i moim ciałem zawładnął dreszcz. Zayn nie zauważył gęsiej skórki na moim ciele, na co się ucieszyłam. Przynajmniej nie będzie zmuszony dać mi swojej marynarki.

-Twój chłopak chyba nie potrafi zahamować nad emocjami – ponownie to on przerwał moje rozmyślenia. Spojrzałam najpierw na jego usta, a następnie w czekoladowe tęczówki.

-Nie zdarza się to często – wypaliłam, ale widząc jego zdziwienie musiałam szybko to naprostować – to znaczy.. to był pierwszy raz, dlatego jestem w szoku. - Uniósł zdziwiony brew ku górze, ale wyraz jego twarzy nic mi nie mówił. Zazwyczaj potrafię odczytać czy ktoś się domyśla o moim kłamstwie, jednak ten chłopak nie daje po sobie nic poznać.

-Mimo wszystko nie powinien tak traktować swojej kobiety. - Tutaj się z nim zgadzam, lecz nic nie mogę na to poradzić. Starałam się zmienić wszystko w Chrisie, nie wychodzi mi nic. Kompletnie, nawet mała próba i on po chwili zmienia się w złego chłopaka, który pragnie się ze mną kłócić i robić wiele innych krzywdzących mnie rzeczy.

Złapałam dużo powietrza widząc parę ludzi zmierzających w naszym kierunku. Przyjrzałam się i całe szczęście nie byli to moi rodzice. Mogłam spokojnie rozluźnić napięte mięśnie. Szatyn zauważył nagłą zmianę w moim sposobie stania, więc zrobił krok w tył opierając się o ściankę.

-Dziękuje za pomoc. Powinnam chyba wracać do środka, albo jechać do domu – potarłam prawą ręką o lewe ramię i zrobiłam kilka kroków na przód.

-Pozwól, że cię odprowadzę lub odwiozę – zaproponował chowając ręce do kieszeni.

Tylko jak ja to powiem rodzicom? Najlepiej jakby siedzieli cały czas z organizatorami i pili ich naleweczkę. Wtedy w jakiś sposób na spokojnie bym się przedostała z Zaynem Malikiem. Inaczej mogę się wpisać na listę śmierci.

-Spokojnie, nic ci nie zrobię – zaśmiał się widząc moje zdezorientowane spojrzenie. Poczułam przez jego śmiech gorąco na polikach. Spuściłam wzrok i ruszyłam przodem. Teraz mu nie odmówię, bo pomyśli, że się go boję. A prawda jest inna, dla mnie o wiele gorsza.

Czułam jego spojrzenia na sobie, dopóki nie dorównał do mnie krokiem. Nie byliśmy blisko, a mim to czułam jego intensywne perfumy.

-Znajdę tylko rodziców, aby powiedzieć im o moim wyjściu – pokiwał głową i odszedł do swojego stolika.

Zaczęłam się rozglądać, aż w końcu postanowiłam iść na intuicję. Kiedyś przecież byłam w każdym pomieszczeniu, a te z alkoholem było zamykane, ale Thom zawsze wiedział gdzie są kluczyki. Siedzieliśmy tam i po prostu udawaliśmy dorosłych siedzących przy winie i innych procentach. Na prawdę to były tylko oranżadki i woda, dla dzieci to tak jakby coś mocniejszego szczególnie w kieliszkach. Otworzyłam pierwsze drzwi, ale one okazały się prowadzić do dziewczęcego pokoju. Dawno w nim nie siedziałam. Ostatnio bawiłyśmy się tutaj lalkami, ale bardzoo dawno temu. Zamknęłam je i postanowiłam iść na koniec korytarzy. Tam jak dobrze pamiętałam były schodki na dół. Więc niepewnie zeszłam nimi i spotkało mnie miłe zaskoczenie. Cała czwórka siedziała sobie przy stoliku i w najlepsze się bawili.

Przynajmniej oni mają zabawę...

-O! Kochanie coś się stało? - zauważyła mnie mama, a zaraz wszystkie pary oczu były skierowane na mnie. Wzruszyłam niepewnie ramionami.

-Głowa mnie boli, więc pojadę do domu – zaczęłam spoglądając na ojca – weźmiemy taksówkę, żeby nie zawracać głowy Feliksowi – ponownie ich okłamałam. Dwa kłamstwa w jednym zdaniu, brawo Evelyn wyrosłaś na kłamczuchę. Kto by się tego spodziewał..

Spojrzeli najpierw na siebie, ale po ich szczęśliwych minach było widać, że wcale się nie skapnęli.

-Może jedźcie sobie do kina? Albo pooglądajcie coś u nas – zaproponowała mama, na co tata spiorunował ją wzrokiem.

-Niech cię odstawi i jedzie do siebie – zaproponował drapiąc się zdenerwowany po karku. Pan Goldenberg wybuchnął śmiechem.

-To samo powtarzałem mojej córce, zanim znalazła sobie jakiegoś czarnoskórego „przyjaciela”.

-Bawcie się dobrze! Do zobaczenia – pożegnałam się i szybo wróciłam na górę. Nie widziałam nigdzie Zayna, więc poprosiłam o swój płaszcz i wyszłam na zewnątrz. Stał oparty o ciemne sportowe auto i coś robił na telefonie. Widząc mnie schował urządzenie do kieszeni. Szłam chwiejąc się na obcasach na miejsce pasażera. Mulat otworzył mi drzwi i zamknął kiedy wsiadłam. Zapięłam pasy i czekałam rozpoczęcie jazdy. Czemu ja się na to zgodziłam? To będzie bardzo niezręczne parę minut jazdy w moim życiu.

-Boisz się mnie? - zapytał uchylając okno od swojej strony.

-Dlaczego tak myślisz? - wypaliłam wiedząc co ma na myśli. Jedyne co przy tym człowieku robię to kompromitacja samej siebie. Cudownie! Prychnął śmiechem wyciągając pudełko jak się okazało od papierosów. Nie pytając mnie o nic, wyciągnął jednego i go odpalił jeszcze przed opuszczeniem posiadłości, gdzie w dalszym ciągu trwa bankiet.

-Może to ze względu na twoją postawę? Siedzisz jakbyś została do czegoś zmuszona.

Ruszył wreszcie przez bramę i dostaliśmy się na drogę, a tam jak zwykle mnóstwo aut jadących nie wiadomo za czym i gdzie.

-Po prostu nie jestem przyzwyczajona do jazdy z obcymi mężczyznami – po raz ponowny nie pomyślałam, tylko od razu coś powiedziałam.

-Czy ja jestem, aż tak straszny? - spojrzał na mnie przez ułamek sekundy, który dla mnie trwał minutę – inne kobiety skakałyby ze szczęścia będąc ze mną w jednym aucie. - Poruszył zabawnie brwiami, co mnie rozśmieszyło.

-Nie jestem innymi kobietami, więc nie wiem jak się zachowują w takich sytuacjach.

-To dobrze, wolę odbiegających od normy ludzi.

Poczułam dym papierosowy, do którego jestem już przyzwyczajona. Mój chłopak też nigdy mnie nie pyta o pozwolenie na zapalenie tego świństwa. Ale co ja mogę? Każdy musi na coś umrzeć, jestem właśnie takiego zdania jako przyszły lekarz.

-Nie uważasz, że to wszystko jest bardzo dziwne? - spojrzałam w jego stronę ze zdezorientowaną miną – nasi rodzice w jakiś sposób się znają, a ja nigdy nie słyszałem o waszej rodzinie.

-Właśnie mnie też to ostatnio zastanawiało. Nie mam pojęcia co mnie ominęło, ale może wyparłam to wspomnienie – odpowiedziałam poprawiając swoja krótką sukienkę. Podwinęła się, więc musiałam ją ostrożnie zniżyć w dół. Szatyn starał się skupić na drodze, ale moje poczynania na siedzeniu go rozpraszały.

-Mam kilka teorii na ten temat, ale sam ich nie rozgryzę – przygryzłam dolną wargę czekając, aż dopowie to czego się domyślam – może chcesz mi w tym pomóc?

Słaby z ciebie podrywacz, Malik..

-Nie mam pojęcia jak zareaguje na to Chris..

-Ma w jakiś sposób reagować? - zaprowadził mnie spryciarz w kozi róg. Zdenerwowana odwróciłam wzrok na boczna szybę próbując wymigać się od odpowiedzi. Czując jego wypalający wzrok nie mogłam..

-Ty nie byłbyś zazdrosny? Każdy mężczyzna w związku jest zazdrosny o swoją dziewczynę. - Jednak umiem wymyślać coś na poczekaniu. Sądziłam, że jakoś gorzej mi z tym będzie szło.

-Niech nie traktuje mnie jak zagrożenie. To tylko załatwianie interesów bez eleganckich ciuchów – odparł wyrzucając niedopałek przez okno. Poznałam ulicę, na której właśnie byliśmy. Jeszcze jakieś 2 minuty i będę w swoim domku.

Podjechaliśmy pod odpowiednią bramę, oczywiście musiałam wskazać mu dokładny adres.

-W zamian za pomoc i podwózkę, możemy omówić twoje teorie. - Powiedziałam dopinając pasy i szykując się do wyjścia.

-Jutro wieczorem? Akurat nie mam żadnych ważnych spraw – zastanowiłam się chwilę i pokiwałam głową – będę około piątej.

-Zatem dziękuje za wszystko i do jutra – uśmiechnęłam na pożegnanie i opuściłam pojazd szatyna. Podeszłam do bramy i szybkim kodem ją odblokowałam. Kiedy znalazłam się już po drugiej stronie furtki, usłyszał odjeżdżający samochód.

-Głupia Evelyn! - krzyknęłam na siebie wchodząc do domu. Zatrzasnęłam drzwi kierując się na górę. Oczywiście mogłam powiedzieć „nie mogę, jestem już umówiona”, ale po co myśleć? Przecież można od razu skazać się na gniew Chrisa. A do tego pokłócić się z całą rodziną i być wyrzucona z domu. To jest świetlana przyszłość Evelyn, idealna dla ciebie. Każdy lekarz zaczyna od wyrzucenia go z domu...

W głębi duszy poczułam się przy nim, jakbyśmy się jakiś czas znali. Można powiedzieć, że miałam dziwne przeczucie rozmawiając z nim, a nawet po prostu siedząc i nic nie robiąc. Zaryzykowałabym mówiąc, że przy swoim chłopaku czuje się bardziej nerwowa, niż przy całkiem obcej mi osobie.

Zresztą wyjście czysto biznesowe, nigdy nikomu nie zaszkodziło. Tylko nie zapytałam gdzie idziemy... Kolejny punkt dla tej pani!

Załamana rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Chwila snu każdemu dobrze zrobi. Szczególnie, że właśnie zaczęło padać. Dobre wyczucie czasu na znalezienie się w domu.

Następnym razem Chris nie pójdzie ze mną na takie przyjęcie. Nie będę ryzykować swojego humoru i innych. Kocham go tak bardzo, ale dziś mnie całkowicie zawiódł. Robił wiele złych rzeczy, wszystko wybaczałam. Jednak takie bankiety są dla poważnych osób. Myślałam, że on jest w stanie to zrozumieć i nie wybuchnąć z byle powodu. Zaskoczeniem była moja złość w stosunku do niego. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło w taki sposób mu odpowiedzieć. Jestem zaskoczona i potrzebuje przyjaciółki. Dlatego wystukałam krótką wiadomość „Potrzebuje cię ;c za 3 h u mnie?” wysłałam do Clar i nie czekając na odpowiedź, włączyłam budzik i pozbyłam się sukienki. W samej bieliźnie wskoczyłam pod cieplutką kołderkę i zamknęłam oczy. Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS i zasnęłam...

**

-Nie wiem jak jeszcze mam do ciebie dotrzeć – wyszeptała Clari – on cię niszczy..

Siedziałyśmy przykryte kocem na moim łóżku, z wielkimi kubkami gorącej herbaty. Wtuliłam się w przyjaciółkę i tylko głęboko oddychałam patrząc przed siebie na ekran telewizora.

-Wiem, ale nie mogę go zostawić. On ma problemy z samym sobą, jak zostanie sam to...

-Wtedy nie będziesz cierpiała i będziesz miała lepsze życie – dokończyła za mnie biorąc duży łyk – a do tego mogłabyś jutro iść i poflirtować z milionerem. Mały odskok nikomu nie zaszkodzi.

Uderzyłam ją leciutko w ramię, a ona prychnęła kręcąc głową. I po co ja jej się zwierzałam? Przecież teraz nie da mi żyć, jeśli jutro nie pójdę na spotkanie z Malikiem. A ja jeszcze nie jestem przekonana do tego. Owszem, nie lubię wystawiać ludzi i nigdy tego nie robię, ale jednak ta sytuacja może tego wymagać. Muszę coś wymyślić, żeby rodzicom powiedzieć gdzie jutro idę. Jakby to nie mogło być łatwiejsze. Przecież nie można kogoś nienawidzić tak o. Oni maja duży powód, a ja za wszelką cenę powinnam się dowiedzieć o co chodzi.

-Dziś u ciebie nocuję, bo już mi się nie chce wracać do domu – powiedziała wstając Clari. Pokiwałam głową i musiałam się podnieść, aby przynieść dodatkową kołdrę i poduszkę na łóżko. Kiedyś moja przyjaciółka spała w pokoju gościnnym, ale od niedawno stwierdziłyśmy, że moje łóżko jest ogromne i zmieści się tam z pięć osób. Więc dlaczego by nie spać razem? Nie dość, że dużo miejsca to jeszcze jest bardzo wygodnie. Mój materac nie należał do najtańszych, bo jednak na takie rzeczy nie można oszczędzać. A są same plusy tego zakupu.

Zostawiłam brunetkę samą, żeby pójść do pokoju obok. Rodzice sobie poszaleli. Dochodzi prawie 22, a tych jeszcze nie ma. Nie sądziłam, iż będą się tak długo bawić. Z drugiej strony cieszę się, bo na co dzień są strasznie zabiegani. A tak sobie odpoczną ze znajomymi. Jutro natomiast spędzimy rodzinnie poranek, a potem będę się szykowała. Kompletnie nie wiem co założę, skoro ma to być nie eleganckie wyjście. Dobrze, że spodnie zawsze są odpowiednie.

-Oglądamy coś? - Spytałam wchodząc z pościelą. Dziewczyna siedziała z nosem w moim laptopie, najwidoczniej czegoś szukając. Zaśmiałam się widząc jej porozumiewawcze spojrzenie. My to potrafimy sobie czytać w myślach.

-Właściwie już nam coś znalazłam – odchrząknęła obracając w moją stronę laptopa. Ujrzałam napis dużymi literami „Sisters”. Pokiwałam głową i zrzuciłam wszystko na łóżko.

-To co, jakieś jedzenie i możemy oglądać. - Clari wybiegła jako pierwsza z pokoju w kierunku kuchni. Kręcąc głową udałam się za nią. Ona zdążyła już przetrzepać każdą możliwą szafkę i znalazła dużo przekąsek. Ja sobie usiadła i czekałam, aż skończy wyciągać to na co miała ochotę. Kiedy nadszedł koniec, zajęłam się braniem czego popadnie i oczywiście musiałam się drugi raz wrócić. Bo ja bez zielonej herbaty długo nie wytrzymam. Za bardzo kocham ją pić. Dlatego dziewczyna ustawiła film, a ja czekałam na zagotowanie się wody..

**

-Nie słyszałyśmy jak wczoraj wróciliście – popatrzyłam na zaspaną mamę. Biedna prawie w ogóle się nie odzywała, bo najwidoczniej męczy ją kac.

-Było bardzo późno, skarbie. Musiałyście już dawno usnąć. - Odpowiedziała upijając łyk gorącej kawy. Pokiwałam głową biorąc kolejną grzankę, aby posmarować ją dżemem malinowym.

-Podaj mi mleko – szturchnęła mnie Clari, na co prawie upuściłam swoją kromkę. Spiorunowałam ją wzrokiem, ale od niechcenia sięgnęłam po szklane naczynie wypełnione białą cieczą. Dziewczyna postanowiła dziś sobie zjeść płatki, więc też i dostała mnóstwo rodzajów.

-A tato dziś nie zje z nami? - Spojrzałam na puste miejsce, gdzie zasiada zawsze jeden z moich rodziców. Najwidoczniej ten to musiał sobie nieźle zabalować. Mama tylko posłała mi słaby uśmiech i wróciła do mieszania łyżeczką w kubku. Zaśmiałam się widząc jej odpowiedź i także wróciłam do kończenia jedzenia.

Jaki ten dżem jest pyszny...

Miałam na niego ochotę od kilku dni, ale nie było okazji go otworzyć. A to jest jeszcze konfitura od babci, więc najlepsza na świecie. Gdyż ona nie daje nie wiadomo ile cukru, ze względu na mnie i mój niesmak do niego. Owszem słodycze kocham, ale wszystko ograniczam do minimum, ze względu na moją dawną nadwagę. Nie było po mnie widać, ale czułam się okropnie. Dlatego pod koniec gimnazjum wzięłam się w garść i o to jestem – szczupła i zdrowa. Gdyby nie szkoła to byłoby jeszcze lepiej, ale to wstawanie i stres daje się we znaki.

-Mamo, potem idziemy z Clar do kina. Wrócę pewnie jakoś na kolację – poczułam kopnięcie pod stołem, ale zignorowałam je – bo wyszedł nowy film, który chcemy bardzo oglądnąć.

-Jasne, nie wróć za późno i bawcie się dobrze. A ja chyba wracam do łóżka – przejechała dłonią po mojej głowie i ruszyła w stronę sypialni. Jak tylko zniknęła z naszych oczu dostałam ochrzan..

-Zwariowałaś ? Przecież twoi rodzice znają moich – szturchnęła mnie w ramię – a co jak zadzwonią? I będę sobie siedziała w pokoju, a po tobie nie będzie nawet śladu?

-Tak, wiem. Będziemy wtedy martwe - moja odpowiedź nie tylko ją zdziwiła, ale i mnie. Zawsze wolałam być rozsądna i nie łamać zasad rodziców.

-Wow – wyszeptała kończąc śniadanie – więc skoro jesteś tak zdecydowana, to jestem po twojej stronie.

-Cieszę się, że podoba ci się mój pomysł – prychnęłam wstając – a teraz zapraszam mi pomóc z ubraniami. Przecież nie pójdę w dresie.

-Jak dla mnie, możesz iść bez niczego – zaśmiała się, a ja uderzyłam ją w tył głowy. Jej odpowiedzią było jeszcze głośniejsze wybuchnięcie....
...............
Przepraszam za takie wielkie opóźnienie, ale dziś dopiero wróciłam z Niemiec i nadszedł czas na nadrobienie wszystkiego xd
Następny rozdział na pewno będzie lepszy! <3 to obiecuje xx A jak tam u was? :> Bo u mnie bardzo dobrze xx do końca wakacji mam plany, więc trzeba korzystać #yolo <3
Buziaki i czekam na wrażenia !! : **

1 komentarz

  1. Doczekałam się! xd Nie zawiodłam się, brawo Ty ^^ Jest tylko jeden aspekt, a mianowicie to, że piszesz bardzo szczegółowo i każde zdarzenie opisujesz bardzo dokładnie. Nie wiem jak jest z tym u innych czytelników, ale mnie to doprowadza do białej gorączki 😂 Cudny styl pisania ;3, ale gdybyś dodała do tego więcej akcji, pikanterii (nie wierzę, że to piszę xd) i czegoś spontanicznego, zrobiłoby się o wiele ciekawiej. Ubolewam również nad tym, że nie ma teraz perspektyw innych bohaterów, np. Zayna. Wgl chcę więcej Zayna w tym opowiadaniu :) Pomimo tego, chcę być z Tobą do końca tego ff i myślę, że zakończysz je w wielkim stylu. Czekam na kolejny rozdział :***

    OdpowiedzUsuń