Poczułam
czyjąś rękę na swoim ramieniu i intensywne męskie perfumy. Nie
należą do mojego chłopaka, bo bym je poznała. Wzdrygnęłam się,
ale pomału odwróciłam swoje ciało w stronę mężczyzny. Nie
wiedziałam co powiedzieć „dziękuję” ? Przecież brzmi tak
bardzo banalnie w takiej sytuacji. Jedynie mogę patrzeć w jego oczy
i czuć mokre policzki. Szybko uniosłam dłoń i otarłam kilka łez.
Modliłam się o cały makijaż, bo inaczej wyglądam jak wszystkie
nieszczęścia tego świata. A przy tym mężczyźnie tak czy siak
wyglądam okropnie, zresztą też się tak czuję. Kolejną prośbą
do Góry jest to, żeby moi rodzice mnie teraz nie zobaczyli.
Miałabym niezłą „rozmowę” w domu na ten temat, a raczej
wielką awanturę, że jak zwykle się nie słucham.
-Wszystko
dobrze? - Chwilę ciszy przerwał jego niski głos. Cały czas
obserwował moje oczy, a ja poczułam się niekomfortowo.
-Znacznie
lepiej niż jakiś czas temu – odpowiedziałam blado się
uśmiechając. Skinął nieznacznie głową i zabrał swoją rękę z
mojego przedramienia. Poczułam nagłe zimno w tym miejscu i moim
ciałem zawładnął dreszcz. Zayn nie zauważył gęsiej skórki na
moim ciele, na co się ucieszyłam. Przynajmniej nie będzie zmuszony
dać mi swojej marynarki.
-Twój chłopak
chyba nie potrafi zahamować nad emocjami – ponownie to on przerwał
moje rozmyślenia. Spojrzałam najpierw na jego usta, a następnie w
czekoladowe tęczówki.
-Nie zdarza się
to często – wypaliłam, ale widząc jego zdziwienie musiałam
szybko to naprostować – to znaczy.. to był pierwszy raz, dlatego
jestem w szoku. - Uniósł zdziwiony brew ku górze, ale wyraz jego
twarzy nic mi nie mówił. Zazwyczaj potrafię odczytać czy ktoś
się domyśla o moim kłamstwie, jednak ten chłopak nie daje po
sobie nic poznać.
-Mimo wszystko
nie powinien tak traktować swojej kobiety. - Tutaj się z nim
zgadzam, lecz nic nie mogę na to poradzić. Starałam się zmienić
wszystko w Chrisie, nie wychodzi mi nic. Kompletnie, nawet mała
próba i on po chwili zmienia się w złego chłopaka, który pragnie
się ze mną kłócić i robić wiele innych krzywdzących mnie
rzeczy.
Złapałam dużo
powietrza widząc parę ludzi zmierzających w naszym kierunku.
Przyjrzałam się i całe szczęście nie byli to moi rodzice. Mogłam
spokojnie rozluźnić napięte mięśnie. Szatyn zauważył nagłą
zmianę w moim sposobie stania, więc zrobił krok w tył opierając
się o ściankę.
-Dziękuje za
pomoc. Powinnam chyba wracać do środka, albo jechać do domu –
potarłam prawą ręką o lewe ramię i zrobiłam kilka kroków na
przód.
-Pozwól, że
cię odprowadzę lub odwiozę – zaproponował chowając ręce do
kieszeni.
Tylko jak ja to
powiem rodzicom? Najlepiej jakby siedzieli cały czas z
organizatorami i pili ich naleweczkę. Wtedy w jakiś sposób na
spokojnie bym się przedostała z Zaynem Malikiem. Inaczej mogę się
wpisać na listę śmierci.
-Spokojnie, nic
ci nie zrobię – zaśmiał się widząc moje zdezorientowane
spojrzenie. Poczułam przez jego śmiech gorąco na polikach.
Spuściłam wzrok i ruszyłam przodem. Teraz mu nie odmówię, bo
pomyśli, że się go boję. A prawda jest inna, dla mnie o wiele
gorsza.
Czułam jego
spojrzenia na sobie, dopóki nie dorównał do mnie krokiem. Nie
byliśmy blisko, a mim to czułam jego intensywne perfumy.
-Znajdę tylko
rodziców, aby powiedzieć im o moim wyjściu – pokiwał głową i
odszedł do swojego stolika.
Zaczęłam się
rozglądać, aż w końcu postanowiłam iść na intuicję. Kiedyś
przecież byłam w każdym pomieszczeniu, a te z alkoholem było
zamykane, ale Thom zawsze wiedział gdzie są kluczyki. Siedzieliśmy
tam i po prostu udawaliśmy dorosłych siedzących przy winie i
innych procentach. Na prawdę to były tylko oranżadki i woda, dla
dzieci to tak jakby coś mocniejszego szczególnie w kieliszkach.
Otworzyłam pierwsze drzwi, ale one okazały się prowadzić do
dziewczęcego pokoju. Dawno w nim nie siedziałam. Ostatnio bawiłyśmy
się tutaj lalkami, ale bardzoo dawno temu. Zamknęłam je i
postanowiłam iść na koniec korytarzy. Tam jak dobrze pamiętałam
były schodki na dół. Więc niepewnie zeszłam nimi i spotkało
mnie miłe zaskoczenie. Cała czwórka siedziała sobie przy stoliku
i w najlepsze się bawili.
Przynajmniej
oni mają zabawę...
-O!
Kochanie coś się stało? - zauważyła mnie mama, a zaraz wszystkie
pary oczu były skierowane na mnie. Wzruszyłam niepewnie ramionami.
-Głowa
mnie boli, więc pojadę do domu – zaczęłam spoglądając na ojca
– weźmiemy taksówkę, żeby nie zawracać głowy Feliksowi –
ponownie ich okłamałam. Dwa kłamstwa w jednym zdaniu, brawo
Evelyn wyrosłaś na kłamczuchę. Kto by się tego spodziewał..
Spojrzeli
najpierw na siebie, ale po ich szczęśliwych minach było widać, że
wcale się nie skapnęli.
-Może
jedźcie sobie do kina? Albo pooglądajcie coś u nas –
zaproponowała mama, na co tata spiorunował ją wzrokiem.
-Niech
cię odstawi i jedzie do siebie – zaproponował drapiąc się
zdenerwowany po karku. Pan Goldenberg wybuchnął śmiechem.
-To
samo powtarzałem mojej córce, zanim znalazła sobie jakiegoś
czarnoskórego „przyjaciela”.
-Bawcie
się dobrze! Do zobaczenia – pożegnałam się i szybo wróciłam
na górę. Nie widziałam nigdzie Zayna, więc poprosiłam o swój
płaszcz i wyszłam na zewnątrz. Stał oparty o ciemne sportowe auto
i coś robił na telefonie. Widząc mnie schował urządzenie do
kieszeni. Szłam chwiejąc się na obcasach na miejsce pasażera.
Mulat otworzył mi drzwi i zamknął kiedy wsiadłam. Zapięłam pasy
i czekałam rozpoczęcie jazdy. Czemu ja się na to zgodziłam? To
będzie bardzo niezręczne parę minut jazdy w moim życiu.
-Boisz
się mnie? - zapytał uchylając okno od swojej strony.
-Dlaczego
tak myślisz? - wypaliłam wiedząc co ma na myśli. Jedyne co przy
tym człowieku robię to kompromitacja samej siebie. Cudownie!
Prychnął śmiechem wyciągając pudełko jak się okazało od
papierosów. Nie pytając mnie o nic, wyciągnął jednego i go
odpalił jeszcze przed opuszczeniem posiadłości, gdzie w dalszym
ciągu trwa bankiet.
-Może
to ze względu na twoją postawę? Siedzisz jakbyś została do
czegoś zmuszona.
Ruszył
wreszcie przez bramę i dostaliśmy się na drogę, a tam jak zwykle
mnóstwo aut jadących nie wiadomo za czym i gdzie.
-Po
prostu nie jestem przyzwyczajona do jazdy z obcymi mężczyznami –
po raz ponowny nie pomyślałam, tylko od razu coś powiedziałam.
-Czy
ja jestem, aż tak straszny? - spojrzał na mnie przez ułamek
sekundy, który dla mnie trwał minutę – inne kobiety skakałyby
ze szczęścia będąc ze mną w jednym aucie. - Poruszył zabawnie
brwiami, co mnie rozśmieszyło.
-Nie
jestem innymi kobietami, więc nie wiem jak się zachowują w takich
sytuacjach.
-To
dobrze, wolę odbiegających od normy ludzi.
Poczułam
dym papierosowy, do którego jestem już przyzwyczajona. Mój chłopak
też nigdy mnie nie pyta o pozwolenie na zapalenie tego świństwa.
Ale co ja mogę? Każdy musi na coś umrzeć, jestem właśnie
takiego zdania jako przyszły lekarz.
-Nie
uważasz, że to wszystko jest bardzo dziwne? - spojrzałam w jego
stronę ze zdezorientowaną miną – nasi rodzice w jakiś sposób
się znają, a ja nigdy nie słyszałem o waszej rodzinie.
-Właśnie
mnie też to ostatnio zastanawiało. Nie mam pojęcia co mnie
ominęło, ale może wyparłam to wspomnienie – odpowiedziałam
poprawiając swoja krótką sukienkę. Podwinęła się, więc
musiałam ją ostrożnie zniżyć w dół. Szatyn starał się skupić
na drodze, ale moje poczynania na siedzeniu go rozpraszały.
-Mam
kilka teorii na ten temat, ale sam ich nie rozgryzę – przygryzłam
dolną wargę czekając, aż dopowie to czego się domyślam – może
chcesz mi w tym pomóc?
Słaby z
ciebie podrywacz, Malik..
-Nie
mam pojęcia jak zareaguje na to Chris..
-Ma
w jakiś sposób reagować? - zaprowadził mnie spryciarz w kozi róg.
Zdenerwowana odwróciłam wzrok na boczna szybę próbując wymigać
się od odpowiedzi. Czując jego wypalający wzrok nie mogłam..
-Ty
nie byłbyś zazdrosny? Każdy mężczyzna w związku jest zazdrosny
o swoją dziewczynę. - Jednak umiem wymyślać coś na
poczekaniu. Sądziłam, że jakoś gorzej mi z tym będzie szło.
-Niech
nie traktuje mnie jak zagrożenie. To tylko załatwianie interesów
bez eleganckich ciuchów – odparł wyrzucając niedopałek przez
okno. Poznałam ulicę, na której właśnie byliśmy. Jeszcze jakieś
2 minuty i będę w swoim domku.
Podjechaliśmy
pod odpowiednią bramę, oczywiście musiałam wskazać mu dokładny
adres.
-W
zamian za pomoc i podwózkę, możemy omówić twoje teorie. -
Powiedziałam dopinając pasy i szykując się do wyjścia.
-Jutro
wieczorem? Akurat nie mam żadnych ważnych spraw – zastanowiłam
się chwilę i pokiwałam głową – będę około piątej.
-Zatem
dziękuje za wszystko i do jutra – uśmiechnęłam na pożegnanie i
opuściłam pojazd szatyna. Podeszłam do bramy i szybkim kodem ją
odblokowałam. Kiedy znalazłam się już po drugiej stronie furtki,
usłyszał odjeżdżający samochód.
-Głupia
Evelyn! - krzyknęłam na siebie wchodząc do domu. Zatrzasnęłam
drzwi kierując się na górę. Oczywiście mogłam powiedzieć „nie
mogę, jestem już umówiona”, ale po co myśleć? Przecież można
od razu skazać się na gniew Chrisa. A do tego pokłócić się z
całą rodziną i być wyrzucona z domu. To jest świetlana
przyszłość Evelyn, idealna dla ciebie. Każdy lekarz zaczyna od
wyrzucenia go z domu...
W
głębi duszy poczułam się przy nim, jakbyśmy się jakiś czas
znali. Można powiedzieć, że miałam dziwne przeczucie rozmawiając
z nim, a nawet po prostu siedząc i nic nie robiąc. Zaryzykowałabym
mówiąc, że przy swoim chłopaku czuje się bardziej nerwowa, niż
przy całkiem obcej mi osobie.
Zresztą
wyjście czysto biznesowe, nigdy nikomu nie zaszkodziło. Tylko nie
zapytałam gdzie idziemy... Kolejny punkt dla tej pani!
Załamana
rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Chwila snu każdemu
dobrze zrobi. Szczególnie, że właśnie zaczęło padać. Dobre
wyczucie czasu na znalezienie się w domu.
Następnym razem Chris nie pójdzie ze mną na takie
przyjęcie. Nie będę ryzykować swojego humoru i innych. Kocham go
tak bardzo, ale dziś mnie całkowicie zawiódł. Robił wiele złych
rzeczy, wszystko wybaczałam. Jednak takie bankiety są dla poważnych
osób. Myślałam, że on jest w stanie to zrozumieć i nie wybuchnąć
z byle powodu. Zaskoczeniem była moja złość w stosunku do niego.
Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło w taki sposób mu odpowiedzieć.
Jestem zaskoczona i potrzebuje przyjaciółki. Dlatego wystukałam
krótką wiadomość „Potrzebuje cię ;c za 3 h u mnie?”
wysłałam do Clar i nie czekając na odpowiedź, włączyłam
budzik i pozbyłam się sukienki. W samej bieliźnie wskoczyłam pod
cieplutką kołderkę i zamknęłam oczy. Usłyszałam dźwięk
przychodzącego SMS i zasnęłam...
**
-Nie
wiem jak jeszcze mam do ciebie dotrzeć – wyszeptała Clari – on
cię niszczy..
Siedziałyśmy
przykryte kocem na moim łóżku, z wielkimi kubkami gorącej
herbaty. Wtuliłam się w przyjaciółkę i tylko głęboko
oddychałam patrząc przed siebie na ekran telewizora.
-Wiem,
ale nie mogę go zostawić. On ma problemy z samym sobą, jak
zostanie sam to...
-Wtedy
nie będziesz cierpiała i będziesz miała lepsze życie –
dokończyła za mnie biorąc duży łyk – a do tego mogłabyś
jutro iść i poflirtować z milionerem. Mały odskok nikomu nie
zaszkodzi.
Uderzyłam
ją leciutko w ramię, a ona prychnęła kręcąc głową. I po co ja
jej się zwierzałam? Przecież teraz nie da mi żyć, jeśli jutro
nie pójdę na spotkanie z Malikiem. A ja jeszcze nie jestem
przekonana do tego. Owszem, nie lubię wystawiać ludzi i nigdy tego
nie robię, ale jednak ta sytuacja może tego wymagać. Muszę coś
wymyślić, żeby rodzicom powiedzieć gdzie jutro idę. Jakby to nie
mogło być łatwiejsze. Przecież nie można kogoś nienawidzić tak
o. Oni maja duży powód, a ja za wszelką cenę powinnam się
dowiedzieć o co chodzi.
-Dziś
u ciebie nocuję, bo już mi się nie chce wracać do domu –
powiedziała wstając Clari. Pokiwałam głową i musiałam się
podnieść, aby przynieść dodatkową kołdrę i poduszkę na łóżko.
Kiedyś moja przyjaciółka spała w pokoju gościnnym, ale od
niedawno stwierdziłyśmy, że moje łóżko jest ogromne i zmieści
się tam z pięć osób. Więc dlaczego by nie spać razem? Nie dość,
że dużo miejsca to jeszcze jest bardzo wygodnie. Mój materac nie
należał do najtańszych, bo jednak na takie rzeczy nie można
oszczędzać. A są same plusy tego zakupu.
Zostawiłam
brunetkę samą, żeby pójść do pokoju obok. Rodzice sobie
poszaleli. Dochodzi prawie 22, a tych jeszcze nie ma. Nie sądziłam,
iż będą się tak długo bawić. Z drugiej strony cieszę się, bo
na co dzień są strasznie zabiegani. A tak sobie odpoczną ze
znajomymi. Jutro natomiast spędzimy rodzinnie poranek, a potem będę
się szykowała. Kompletnie nie wiem co założę, skoro ma to być
nie eleganckie wyjście. Dobrze, że spodnie zawsze są odpowiednie.
-Oglądamy
coś? - Spytałam wchodząc z pościelą. Dziewczyna siedziała z
nosem w moim laptopie, najwidoczniej czegoś szukając. Zaśmiałam
się widząc jej porozumiewawcze spojrzenie. My to potrafimy sobie
czytać w myślach.
-Właściwie
już nam coś znalazłam – odchrząknęła obracając w moją
stronę laptopa. Ujrzałam napis dużymi literami „Sisters”.
Pokiwałam głową i zrzuciłam wszystko na łóżko.
-To
co, jakieś jedzenie i możemy oglądać. - Clari wybiegła jako
pierwsza z pokoju w kierunku kuchni. Kręcąc głową udałam się za
nią. Ona zdążyła już przetrzepać każdą możliwą szafkę i
znalazła dużo przekąsek. Ja sobie usiadła i czekałam, aż
skończy wyciągać to na co miała ochotę. Kiedy nadszedł koniec,
zajęłam się braniem czego popadnie i oczywiście musiałam się
drugi raz wrócić. Bo ja bez zielonej herbaty długo nie wytrzymam.
Za bardzo kocham ją pić. Dlatego dziewczyna ustawiła film, a ja
czekałam na zagotowanie się wody..
**
-Nie
słyszałyśmy jak wczoraj wróciliście – popatrzyłam na zaspaną
mamę. Biedna prawie w ogóle się nie odzywała, bo najwidoczniej
męczy ją kac.
-Było
bardzo późno, skarbie. Musiałyście już dawno usnąć. -
Odpowiedziała upijając łyk gorącej kawy. Pokiwałam głową
biorąc kolejną grzankę, aby posmarować ją dżemem malinowym.
-Podaj
mi mleko – szturchnęła mnie Clari, na co prawie upuściłam swoją
kromkę. Spiorunowałam ją wzrokiem, ale od niechcenia sięgnęłam
po szklane naczynie wypełnione białą cieczą. Dziewczyna
postanowiła dziś sobie zjeść płatki, więc też i dostała
mnóstwo rodzajów.
-A
tato dziś nie zje z nami? - Spojrzałam na puste miejsce, gdzie
zasiada zawsze jeden z moich rodziców. Najwidoczniej ten to musiał
sobie nieźle zabalować. Mama tylko posłała mi słaby uśmiech i
wróciła do mieszania łyżeczką w kubku. Zaśmiałam się widząc
jej odpowiedź i także wróciłam do kończenia jedzenia.
Jaki ten
dżem jest pyszny...
Miałam
na niego ochotę od kilku dni, ale nie było okazji go otworzyć. A
to jest jeszcze konfitura od babci, więc najlepsza na świecie. Gdyż
ona nie daje nie wiadomo ile cukru, ze względu na mnie i mój
niesmak do niego. Owszem słodycze kocham, ale wszystko ograniczam do
minimum, ze względu na moją dawną nadwagę. Nie było po mnie
widać, ale czułam się okropnie. Dlatego pod koniec gimnazjum
wzięłam się w garść i o to jestem – szczupła i zdrowa. Gdyby
nie szkoła to byłoby jeszcze lepiej, ale to wstawanie i stres daje
się we znaki.
-Mamo,
potem idziemy z Clar do kina. Wrócę pewnie jakoś na kolację –
poczułam kopnięcie pod stołem, ale zignorowałam je – bo wyszedł
nowy film, który chcemy bardzo oglądnąć.
-Jasne,
nie wróć za późno i bawcie się dobrze. A ja chyba wracam do
łóżka – przejechała dłonią po mojej głowie i ruszyła w
stronę sypialni. Jak tylko zniknęła z naszych oczu dostałam
ochrzan..
-Zwariowałaś
? Przecież twoi rodzice znają moich – szturchnęła mnie w ramię
– a co jak zadzwonią? I będę sobie siedziała w pokoju, a po
tobie nie będzie nawet śladu?
-Tak,
wiem. Będziemy wtedy martwe - moja odpowiedź nie tylko ją
zdziwiła, ale i mnie. Zawsze wolałam być rozsądna i nie łamać
zasad rodziców.
-Wow
– wyszeptała kończąc śniadanie – więc skoro jesteś tak
zdecydowana, to jestem po twojej stronie.
-Cieszę
się, że podoba ci się mój pomysł – prychnęłam wstając – a
teraz zapraszam mi pomóc z ubraniami. Przecież nie pójdę w
dresie.
-Jak
dla mnie, możesz iść bez niczego – zaśmiała się, a ja
uderzyłam ją w tył głowy. Jej odpowiedzią było jeszcze
głośniejsze wybuchnięcie....
Przepraszam za takie wielkie opóźnienie, ale dziś dopiero wróciłam z Niemiec i nadszedł czas na nadrobienie wszystkiego xd
Następny rozdział na pewno będzie lepszy! <3 to obiecuje xx A jak tam u was? :> Bo u mnie bardzo dobrze xx do końca wakacji mam plany, więc trzeba korzystać #yolo <3
Buziaki i czekam na wrażenia !! : **
Doczekałam się! xd Nie zawiodłam się, brawo Ty ^^ Jest tylko jeden aspekt, a mianowicie to, że piszesz bardzo szczegółowo i każde zdarzenie opisujesz bardzo dokładnie. Nie wiem jak jest z tym u innych czytelników, ale mnie to doprowadza do białej gorączki 😂 Cudny styl pisania ;3, ale gdybyś dodała do tego więcej akcji, pikanterii (nie wierzę, że to piszę xd) i czegoś spontanicznego, zrobiłoby się o wiele ciekawiej. Ubolewam również nad tym, że nie ma teraz perspektyw innych bohaterów, np. Zayna. Wgl chcę więcej Zayna w tym opowiadaniu :) Pomimo tego, chcę być z Tobą do końca tego ff i myślę, że zakończysz je w wielkim stylu. Czekam na kolejny rozdział :***
OdpowiedzUsuń