piątek, 20 października 2017

Rozdział 19

 

Mija już kolejna godzina odkąd tutaj przyszłam. Leżę na Zaynie i delikatnie ocieram łzy, które jeszcze postanowiły sobie lecieć. Szatyn nie powiedział nic, tylko przez cały ten czas gładzi mnie po głowie i zaciska szczękę. Może Luke miał rację? Mam nadzieję, że nie rozpętałam jakiejś wojny czy coś. Po prostu postanowiłam być z nim szczera i zaufać mu. Liczę na to samo z jego strony. Czuję, że jest dla mnie kimś ważnym, a teraz tylko to udowodniłam, dzieląc się swoją historią.
-Powinnam zadzwonić do rodziców – wyszeptałam sięgając po telefon.
-Chcesz wrócić do domu? - Wzruszyłam ramionami widząc jego duże, czekoladowe oczy, które wypalają we mnie dziurę.

Aniołek siedzący po mojej prawej stronie mówi – Wracaj do domu, bo rodzice przeżyją szok, a ty będziesz żałować.
Ale diablica, która znajduje się po drugiej stronie, przekazuje mi kompletnie inną wiadomość – Nie bądź głupia! Korzystaj póki możesz, przecież widać, że on cię pragnie..
Przygryzłam dolną wargę i wyjęłam z kieszeni telefon. Właśnie dostałam wiadomość od mamy.

Nie wracaj za późno, kolacje będziesz miała w lodówce, a my z ojcem zostajemy u znajomych na noc. Buziaczki.

Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na swojego towarzysza. Był zamyślony i spoglądał na swojego psa.
-Pożyczysz mi jakieś ciuchy? Czy mam spać w tym – odezwałam się przerywając ciszę, a on się ocknął.
-Zostajesz? - Zapytał, a ja skinęłam głową.
-Moich rodziców nie będzie na noc w domu, więc mogę spokojnie wrócić jutro rano i nie tłumaczyć się. - Jego usta powędrowały na moje czoło i wstał.
-Czy jesteś głodna? Bo mam coś w lodówce, ale jak trzeba to zamówię.
-Jadłam przed przyjściem, ale poproszę szklankę wody, żeby popić tabletkę – odpowiedziałam przygryzając lekko dolną wargę. Wstałam za chłopakiem i poszłam do przedpokoju, w celu odnalezienia kapsułek. Wzięłam jedną i popiłam wodą, którą dostarczył mi Zayn. Dobrze, że o nich pamiętam, bo nigdy nie wiadomo kiedy antykoncepcja się przyda.

Oparłam się o sofę i obserwowałam jak odpisuje szybko na jakąś wiadomość.
Dzięki za wysłuchanie, to dla mnie wiele zna..
-Nie – przerwał mi tak nagle – to dla mnie znaczy więcej niż możesz sobie wyobrazić. Nawet nie wiesz jak mam ochotę teraz wyjść z domu, pojechać do tego skurwiela i coś mu zrobić. Kobietom okazuje się szacunek, a już szczególnie wyjątkowym. Nigdy bym nie podniósł na swoją kobietę ręki, trzeba być tchórzem, żeby zachować się w taki sposób.

Mówił tak poważnie, że zachciało mi się znowu płakać. Może to jest osoba, której szukałam? Zawsze mama mi opowiadała te piękne historie miłosne, a ja w nie wierzyłam, aż na mojej drodze stanął Zayn. On tylko udowodnił, że ci na białych koniach jeszcze istnieją wśród nas.
-Dziękuje – wyszeptałam wtulając się w jego klatkę piersiową – że jesteś.
-I nigdzie się nie wybieram – odpowiedział całując moje czoło – jesteś śpiąca?
Skinęłam delikatnie głową i poczułam jak się unoszę. Czy to jakaś moja ukryta moc? Niestety, ale to tylko Zayn, który z łatwością zaczął mnie nieść na górę do sypialni.
-Zajmiesz moje łóżku, a ja położę się w gościnnym, albo na sofie – tłumaczył mi wszystko idąc do wielkiego pokoju – i jesteśmy.

Delikatnie mnie puścił, żebym czasem się nie wywróciła. Zawstydziłam się trochę jego bezpośrednim zachowaniem, ale też faktem, że przeze mnie musi spać gdzieś indziej...
-Ja pójdę na sofę. To przecież twój dom – powiedziałam wstając z miękkiego materacu i kierując się do drzwi. Chętnie bym się tutaj zdrzemnęła chociaż chwilę.
-Evelyn, to nie jest dla mnie żaden problem. Wręcz przeciwnie. Będzie mi bardzo miło jak tutaj zostaniesz – podszedł do wielkiej szafy i patrząc na mnie wyciągnął czarny T-shirt – może być?
-Pewnie – odpowiedziałam i wzięłam od niego ciuch – łazienka?
Wskazał palcem, więc posłusznie się tam udałam. Zajęło mi to chwilę, bo musiałam zmyć z siebie cierpienia i wspomnienia tego wieczoru. Szatyn nie posiada żadnych damskich kosmetyków, więc umyłam się jego pięknymi żelami. Poczułam, że moja skóra pachnie jak on. Zamknęłam oczy i delektowałam się samym aromatem.
Spłukałam pianę i wyszłam owinięta ręcznikiem. Założyłam jego koszulkę i związałam włosy w wysokiego koka. Bieliznę sobie przeprałam i powiesiłam na suszarce. Chyba nie będzie mu to przeszkadzało.

Przepłukałam buzię i wróciłam do Mulata, który leżał na łóżku i gapił się w sufit. Dopiero po chwili się ocknął i na mnie spojrzał. Posłałam mu uśmiech i odłożyłam ciuchy na fotel.
-Przepraszam, że tak długo. Ale musiałam z siebie wszystko zmyć – odparłam i podeszłam od drugiej strony.
-To ja uciekam, tutaj możesz czuć się jak u siebie – chciał wstać, ale nie mogłam pozwolić mu odejść. Chwyciłam za jego nadgarstek, tym samym zmuszając, aby na mnie spojrzał.
-Zostań tutaj ze mną – wyszeptałam widząc jak jego piękna oczy, gwałtownie się rozszerzają.
-Nie mogę – odparł bardzo cicho i zlustrował mnie wzorkiem od dołu do góry – to może się źle skończyć – przygryzł wargę i spróbował się ponowie podnieść.
-Proszę – cały czas na niego patrzyłam. Westchnął głośno i ściągnął koszulkę ukazując tym swoje cudowne tatuaże i mięśnie. Poczułam jak się ślinię, więc szybko wytarłam sobie usta jakby nigdy nic.

Czy to jest czas, żeby przestać być dziewicą?

-Dla ciebie wszystko – zsunął też dresowe spodnie i w samych bokserkach zajął swoje poprzednie miejsce. Położyłam się obok i pomału chciałam się do niego przytulić. Chociaż na moment poczuć jego zapach. Chyba myślał o tym samym, bo jego duża ręka objęła mnie w tali i przyciągnęła do siebie. Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego ramieniu. Zaczął błądzić swoją lewą ręką po moim ciele, tak jakby czekał na jakiś znak, albo pozwolenia. Poczułam jak alkohol, który miał już wyparować, nagle zaczyna krążyć po moim ciele dodając mi odwagi. Uniosłam się i nie widząc nic w ciemności jakoś dostrzegłam jego usta. Zbliżyłam się i go pocałowałam bardzo delikatnie, czekając na jego ruch. Nie trzeba długo czekać na odpowiedź, bo przychodzi szybciej niż impuls nerwowy. Złapał mnie za biodra i posadził na swój tors cały czas całując. Na chwilę się zatrzymał na moich pośladkach.  

-Jezu – wyszeptał najwidoczniej czując, że nie mam na sobie majtek.
Krążył jedną ręką po moich plecach, a drugą mocno trzymał. Tak jakbym miała gdzieś zaraz uciec. Smak jego ust jest nie do opisania. Tak jakbym jadła przepyszną czekoladę, która rozpływa się tak strasznie pomału, ale to właśnie nadaje jej charakter.

Nasze języki odnalazły od razu własny rytm i bawiły się w najlepsze. Dłonie chłopaka z pleców przeniosły się na moje piersi. Najpierw delikatnie je trzymał przez koszulkę, a po chwili, gdy nabrał pewności włożył ręce pod bluzkę. Bawił się moimi piersiami i jednocześnie zrzucił mnie z siebie. Tak, że teraz on był na górze, a ja mogłam sobie poleżeć. Przerwał nasze pocałunki i próbował przez chwilę dostrzec moje oczy.
-Jesteś pewna? - Spytał cały czas masując moje sutki, więc trochę ciężko jest mi się skupić na odpowiedzi.
-W stu procentach – wyszeptałam wijąc się jak dżdżownica pod jego ciałem. Pocałował mnie i lewą ręką powędrował do mojego intymnego miejsca. Zawsze lubiłam, kiedy ktoś się tak ze mną bawił. Dlatego od razu poczułam się w siódmym niebie. Poczułam, że Zayn zna się na takich sprawach, bo od razu byłam cała mokra.

Czułam, że mocno go pragnę w tej chwili. On doskonale to wiedział, ale chyba chciał mi zrobić na złość. Jednak w końcu głośno jęknęłam i tym go sprowokowałam.
Oderwał się od moich usta i jeszcze raz spojrzał mi w oczy. Uniosłam głowę i go pocałowałam, dając ostateczne pozwolenie.
Szatyn zszedł ze mnie i zaczął czegoś szukać szufladzie.
-Nie musisz – powiedziałam, ale najwidoczniej mnie nie usłyszał – biorę tabletki.
Teraz zrozumiał i wrócił do mnie już bez bokserek.
Czy ja jestem na to gotowa? Oczywiście, że tak!

-Proszę tylko delikatnie – wyszeptałam, żeby zrozumiał moją sytuację – nigdy jeszcze nie uprawiałam seksu – wyznałam, a on na chwilę przerwał pieszczoty.
-Kochanie, zapamiętasz to na zawsze – odpowiedział i wrócił do mojego ciała. Zbadał każdy zakątek doprowadzając mnie jednocześnie do szaleństwa. Ściągnął ze mnie swoją bluzkę. Przejechał językiem po moim biuście i poczułam jak jego przyjaciel się do mnie zbliża. Na chwilę wstrzymałam powietrze, czując lekki ból. Jednak po chwili wróciła przyjemność i pragnienie...

**
-Jesteś piękna – straciłam rachubę po jakimś 10 razie, kiedy to powtarza – chyba się zakochałem.
Przeszła mnie gęsia skórka, bo nigdy bym się nie spodziewała tego wyznania z jego ust. Sądziłam, że to raczej ja wymięknę i pierwsza mu coś takiego powiem.
-Ja chyba też – odpowiedziałam spoglądając w górę na jego twarz. Pocałował moje czoło i wrócił do bawienia się moimi włosami.
Na reszcie czuje, że jestem z kimś komu na mnie zależy. Czy to jest jakiś sen? Jeśli tak, to nie chcę się z niego wybudzać zbyt szybko. Bo szara rzeczywistość jest przereklamowana...
**
Otworzyłam niepewnie oczy i z uśmiechem spojrzałam na puste miejsce obok mnie. Chwila zastanowienia, ale to nie był sen. Ponieważ dalej nie mam na sobie jego bluzki. Z rumieńcami na polikach wstałam i ubrałam się w „piżamę”. Sprawdziłam godzinę jednocześnie związując roztrzepane włosy.
Wyszłam na korytarz i kierując się słodkim zapachem naleśników, zeszłam na dół.
-Dzień dobry – w kuchni zastałam Zayna.
-Witam księżniczkę – odpowiedział i szybko do mnie podbiegł. Uniósł mnie w górę i pocałował. Zdziwiona się zaśmiałam i usiadłam na blacie obok niego.
-Czy ty robisz nam śniadanie?
-Dobre wrażenie musi być – odparł posyłając mi uśmiech – nie lubię gotować.
-Ale dobrze ci idzie – pokiwałam głową obserwując jak smaży kolejnego naleśnika.

Spojrzałam ponownie na zegarek, który wskazuje już prawie 8 rano. Powinnam zaraz się zbierać, żeby być przed rodzicami w domu. Jeszcze jakoś to mogę wytłumaczyć nocą u Clari, ale jakbym wyznała im prawdę, to chyba byśmy się przeprowadzili na drugi koniec świata. Albo by mnie porwali i gdzieś schowali. Dalej nie rozumiem ich nienawiści do Zayna. Jakie mają powody? Musze w końcu się tego dowiedzieć, ale nie wiem od kogo. Od nich czy od niego?
-Zaraz cię odwiozę, tylko zjedz – podstawił mi pod nos dwa naleśniki i słoik dżemu truskawkowego. Posmarowałam i zaczęłam jeść popijając kawą.
-Bardzo dobre – puścił mi oczko i sam zaczął jeść, a jednocześnie biegał szukając swojego telefonu.
-Boże, a oni czego chcą. Mam 20 nieodebranych od moich pracowników. Chyba potrzebują szefa..
Skinęłam i szybko pobiegłam na górę, żeby się ubrać. Zajęło mi to dosłownie chwilę. Wróciłam do już ubranego w koszulę chłopaka. Pomógł mi założyć kurtkę i wspólnie opuściliśmy jego posiadłość. Złapał mnie za rękę kierując do swojego samochodu. Otworzył mi drzwi i poszedł do swoich. Zapięłam pasy i ruszyliśmy w drogę. Zaczęłam sprawdzać swoją komórkę, ale całe szczęście miałam tylko kilka wiadomości od Luke i Clari. Musze jej wszystko opowiedzieć! Przecież ona zwariuje.. Ale Lucasa chyba na odwrót... Dopiero teraz zaczynam sobie uświadamiać jego wczorajsze zachowanie. Owszem, jest prawdziwym przyjacielem, ale czuje, że liczy na coś więcej. Może nie będzie jakoś tego teraz okazywać, ale przy odpowiedniej okazji mogę go skrzywdzić.

Poczułam ponownie jak szatyn się na mnie patrzy. Cały czas tak namiętnie, że było można to wyczuć z zamkniętymi oczami. Odwróciłam wzrok od swojej komórki na jego tęczówki. Uniosłam w górę brew dając do zrozumienia, że chcę poznać jego myśli. Uśmiechnął się i wrócił do jazdy przed siebie.
-Po prostu nie mogę w to uwierzyć – wyznał wracając do mnie – mogę przysiąc, że się znamy dłużej. Ale tak naprawdę dłużej.
-To może być możliwe – zaśmiałam się próbując znaleźć jakieś wspólne miejsce, gdzie mogliśmy się poznać – może mamy dziadków w tej samej miejscowości.
-Moi nie żyją, ale możliwe, że z dzieciństwa się kojarzymy – podrapał się po podbródku, ale nie ciągnął już tematu. Za to ja postanowiłam się jakoś szerzej nad tym zastanowić. Kiedyś próbowaliśmy coś ustalić w tej kwestii, ale nic nam nie wyszło. Jednak jak się uprę, to w końcu znajdę odpowiedź na nurtujące nas pytanie.
-I jesteśmy – powiedział wychodząc i pomagając mi wysiąść – czy jesteśmy w kontakcie?
-No nie wiem – odpowiedziałam przytulając się do niego – jesteśmy?
-Zadzwonię -puścił mi oczko i pocałował w usta – do zobaczenia.
Poczekałam, aż odjedzie i mogłam spokojnie wejść na podwórko. Nigdzie nie było auta rodziców, więc jeszcze nie wrócili.
Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i pierwsze co, to udałam się do kuchni w celu wstawienia wody na herbatę.
Następnie poszłam do salonu, żeby włączyć telewizor. Czas zacząć leniwy dzień, ale przy okazji czas dowiedzieć się kilku rzeczy....






2 komentarze