poniedziałek, 7 listopada 2016

Rozdział 15


Pierwszy raz obudziłam się koło jakiegoś mężczyzny. Nie wliczam w to nikogo z mojej rodziny. Nie ruszałam się odkąd otworzyłam oczy. Obserwowałam jego twarz i słuchałam oddechu. Zawsze myślałam, ze to Chris będzie koło mnie leżał, pewnego pięknego dnia. Jednak marzenia nie zawsze się spełniają. Jedyne czym teraz mogę się przejmować, to powrót rodziców i szkoła, którą mam tylko do jutra, bo w piątek jest zakończenie. Kto by się tego tak szybko spodziewał? Owszem, chciałam już mieć to wszystko za sobą, ale moi znajomi znikną z mojego punktu widzenia. Już w ogóle nie będę miała z kim gdzieś wychodzić oprócz Clari. Mam nadzieję, że Luke zostanie ze mną i razem wyjdziemy na studia. Przynajmniej jedna osoba będzie ze mną, dzielić wspólne zainteresowania.

Nie wiem czemu, ale wczoraj nie mogłam zasnąć przez burzę. Próbowałam ze wszystkich sił, ale nie wychodziło. Dlatego zagadałam na śmierć Zayna. W pewnym momencie sama siebie usypiałam. Najważniejsze i chyba najgłupsze to mu powiedziałam. A mianowicie wytłumaczyłam mu tak minimalnie sprawę, między mną a Chrisem. Nie było to zbyt mądre posunięcie, ale nie zagłębiałam się w szczegóły. Po prostu wytłumaczyłam, że był zbyt agresywny jak dla mnie i to nie miało sensu trwać dalej. Jakaś część prawdy w tym jest, ale może kiedyś dokończę to opowiastkę...

Poruszył się, a ja wstrzymała oddech. Zayn podrapał się po nosie i po chwili ujrzałam brązowe tęczówki. Po dosłownie sekundzie, na jego ustach pojawił się cudowny uśmiech.

Boże, dziewczyno czy ty podkochujesz się w Panu Maliku?

-Długo tak leżysz? - Wychrypiał nie zmieniając pozycji. Pokręciłam głową, zakrywając się kołdrą. Tylko niech nie zobaczy moich rumieńców. Mogłam się trochę lepiej pilnować, i udawać drzemanie, a nie od razu się wydać. Głuptas ze mnie..

-Nie miałam serca, żeby ci przerywać – odezwałam się podnosząc telefon – O matko, zaraz spóźnię się na fakultety.

Wybiegłam spod kołdry, nie zwracając uwagi na śmiech z mojego łóżka. Znalazłam się momentalnie w łazience i spróbowałam w błyskawicznym tempie umyć zęby i uczesać włosy. Mam dosłownie 30 minut. Nie zdążę, a może jednak?

-Evelyn, zawiozę cię. I tak mam po drodze – powiedział przez drzwi.

-Okej! - krzyknęłam plując pianą do zlewu.

Nie ma po drodze, przecież jego firma jest w drugą stronę. Kompletnie nie ta sama trasa... Czyżby chciał spędzić ze mną więcej czasu?

Włosy musiałam podpiąć, bo nie chciały się ułożyć tak ja ja tego chciałam. Odpuściłam sobie makijaż i w naturalnych warunkach, wyszłam biegnąc do szafy. Wyciągnęłam granatowe rurki, szarą koszulkę na ramiączkach i koszulę w kratę. Wróciłam do pomieszczenia, gdzie spokojnie mogłam się ubrać. Zajęło mi to jakieś 3 minuty. Śniadanie sobie dziś odpuszczę.

-Przepraszam, że cię tak pośpieszam i nie zrobiłam jedzenia. Strasznie mi zależy, żeby zdążyć – usprawiedliwiałam się zakładając botki. Przystanęłam przed lustrem, jak to zawsze robię. Sprawdziłam swój strój i w obcasach chwyciłam torebkę i zbiegłam na dół. Zayn śmiał się idąc za mną. Mimo tego samego garnituru, wygląda dalej bardzo męsko.

-Dzień dobry - przywitałam w progu nasza gosposię. Mam nadzieję, że nie będzie wypytywać o mojego znajomego, ani nic nie wspomni rodzicom. Nie zamykałam domu na klucz. Jedynie musiałam otworzyć bramę i poczekać na otwarcie samochodu.

-Spokojnie Evelyn mamy 15 minut. Dojedziesz chwilę przed dzwonkiem – przejechał ręką po moim ramieniu i ruszył. Zapięłam pas i błagałam w myślach, żeby zdąrzyć tam dojść. Nienawidzę się spóźniać, a na te zajęcia po prostu nie mogę. Pani od razu na mnie naskoczy, jak to ma w zwyczaju i nie będzie milusio. A w najgorszym wypadku mnie wyprosi z zajęć. Całe szczęście jutro mam ostatnie takie fakultety i w piątek koniec roku.

-Obiecuje, że wynagrodzę ci to śniadanie kiedyś – przerwałam nasza ciszę – dziś po prostu jak widzisz, jestem zbyt zakręcona.

-Na pewno będę czekać – odpowiedział i posłał mi najpiękniejszy uśmiech, jaki z rana mogę oglądać – wiesz jak możesz mi to wynagrodzić?

-Zamieniam się w słuch.

-Po rozdaniu w piątek dyplomów, mamy mini bankiet. Sami sponsorzy, jacyś biznes Manowie i tacy inni ludzie. Wybierz się ze mną.

Nie wiem co odpowiedzieć. Nigdy nawet nie myślałam, że takie coś istnieje i to jeszcze w naszej szkole. Przecież ja właśnie kończę z tymi murami, a nie dalej w nich zostaje. Zresztą pewnie rodzice będą chcieli uczcić moje świadectwo z dobrymi ocenami.

Myśl Eve!

-Emm – odchrząknęłam – bardzo chętnie. - Wypaliłam gryząc się w wargę. Bardzo chce mu towarzyszyć na takim przyjęciu, ale nie do końca mogę?

-Wspaniale, przyjadę po ciebie w piątek około 6. - Pokiwałam głową uśmiechając się szeroko.

-Już jesteśmy? - spojrzałam na zegarek i zostało mi 5 minut. Przed szkołą widziałam Holly palącą papierosa. Zayn wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. - Dziękuje za wczoraj, i za podwózkę.

-Cała przyjemność po mojej stronie. -Nachylił się składając na moim policzku buziaka. Oddaliłam się szybko w stronę koleżanki. Jej mina była bezcenna. Papieros to jej wypadł z ręki, a oczy ze zdziwienia się rozszerzyły.

-Co to było?! -Krzyknęła doganiając mnie. Wzruszyłam ramionami pchając drewniane drzwi.

-To był Zayn Malik – odpowiedziałam – podwiózł mnie do szkoły.

-Widziałam! Ale jak? Kiedy? Co jest między wami? - za dużo pytań jak na tak wczesną porę.

-Nie rób z tego afery, pogadamy po zajęciach – powiedziałam wchodząc do klasy Zajęłam miejsce obok Luke, który odsunął mi krzesło. Podziękowałam wyjmując zeszyt i długopis.

-Jak było? - wyszeptał, a ja uniosłam w górę kciuka i szeroko się uśmiechnęłam. Poczochrał mnie po głowie i zaczął coś notować...

**

-Jeszcze niedawno nie byłaś zainteresowana nawet rozmowa na jego temat, a teraz nagle widzę was razem? - Holly wkurzyła się na mnie po krótkiej opowieści, na temat Zayna u mnie w domu. Nie zrobiłam przecież jej tego specjalnie, jakby chłopak był nią zainteresowany, to na pewno nie nocował by u mnie i nie zaprosiłby mnie na bankiet piątkowy.

-Przepraszam, jeśli cię to zabolało – wyszeptałam mieszając łyżeczka w swojej kawie.

-Głuptasie! - chwyciła mnie za rękę – nie przepraszaj, całe szczęście Chris zniknął z twojego życia – uśmiechnęła się dając mi otuchę.

-Już myślałam, że będziesz się gniewać- pokręciła głowa biorąc łyk swojego napoju.

-A teraz mi powiedz jedno – zaczęła patrząc mi w oczy – zerwałaś z chłopakiem. Jesteś wolna, nagle pojawia się Lucas, które jest nieziemski. I z drugiej strony najseksowniejszy biznesmen. - wstrzymała oddech udając rozmarzenie się na jego temat.

-Co mam ci powiedzieć? - udałam głupią, bo sama nie chcę znać odpowiedzi na takie pytanie.

-Będzie coś między wami? Bo wiesz jak nie, to ja chętnie przyjmę ich obu...

-Holly! - skarciłam ją – Luke jest moim dobrym kolegom, może mieć mnóstwo dziewczyn, a nie akurat taką mnie. A Zayn... - przerwałam zapominając literek. - Nic nie wiem..

-Spaliłaś buraka! - wypiszczała doprowadzając mnie do jeszcze większego zawstydzenia.

-Przestań – wyszeptałam pijąc kilka łyków kawy i wyjmując portfel – muszę lecieć.

Wyszłam zabierając kurtkę na zewnątrz. Słyszałam jak dziewczyna stara się mnie zatrzymać, ale wolałam już iść. Nie lubię niezręcznych rozmów, szczególnie kiedy nie myślę o takich tematach. Na prawdę, jeszcze ani razu nie pomyślałam o nowym związku. Przecież nie minął nawet tydzień od mojego zerwania. Trochę czasu każdy potrzebuje.

Ze względu na ładną pogodę i brak auta, muszę iść do domu spacerkiem. Przynajmniej się trochę dotlenię i pomyślę co by tu robić przez resztę dnia. Oczywiście mogę spędzić parę godzin leżąc i nadrabiając supernatural. Kocham ten serial i mogę go oglądać cały czas. Ale z drugiej strony od poniedziałku mam matury i może powinnam sobie przypomnieć cały materiał z chemii? Niby jutro mam jeszcze zajęcia z chemii, ale i tak powinnam się poduczyć. Posiedzę trochę nad książkami, albo będę z rodzicami. W końcu dziś już są w domu. Może nawet już są i czekają na mnie. Parę dni bez nich i czuję taką pustkę. Zawsze są w domu i rozmawiają ze mną. A tu nagle taki długi wyjazd i musiałam być sama. Dobrze, że na jedną noc miałam kogoś, żeby się nie bać. Na pewno Clari nie może się doczekać mojego telefonu, żeby wszystkiego się dowiedzieć. Chciałam ją trochę potrzymać i zobaczyć kiedy się złamie, ale sama dokładnie nie wiem co się wczoraj wydarzyło. Jak dla mnie to strasznie szybko zmienia mi się humor, a może to ze mną jest coś nie tak? Oglądałam kiedyś taki film, że dziewczynami uważała wszystkich wkoło za złych, a nie zauważyła tych wad i choroby u siebie. Kto wie co siedzi mi w głowie, może jakaś osoba, która przejmuje kontrolę w nieoczekiwanych momentach mojego życia. Mam nadzieję, że jedna zwariowałam i wymyślam na poczekaniu głupie historie.

-Jezuu musiałaś tyle czekać na przyjście do mnie? Przecież od kilkunastu godzin umieram z ciekawości i nie myślałam o niczym innym, tylko o twojej randce.

-Chwila, chwila o nie była randka. Tylko wyjście na kolację – chyba sama próbuje się okłamać. Po minie przyjaciółki widać, że nie wychodzą mi kłamstwa.

-Chcesz coś pić? Ja właśnie robię sobie kawkę – weszła za blat, a ja zajęłam miejsce przy blacie.

-Mi też zrób małą rozpuszczalną – poprosiłam odkładając telefon przede mną, żeby widzieć jakby ktoś dzwonił.

-Rodzicie już wrócili? - Spytała podając mi „mój” kubek.

-Mama pisała SMS, że będą pod wieczór – odpowiedziałam.

-To możemy posiedzieć i pogadać o tobie i panu Maliku – szturchnęłam mnie w ramię i odeszła na bok. Nie zdążyłam jej oddać. Wystawiła jej język i zajęłam się sprawdzaniem telefonu. Dostrzegłam jakąś wiadomość, ale nie chciałam jej czytać. Była od Chrisa. Myślałam, ze nie będzie się do mnie odzywał po wszystkim. Szczególnie jak widział mnie z Lucasem. Ja bym sobie dała spokój, po takiej sytuacji.

-Przemyślałem wszystko.. kocham cię – przeczytałam na głos, a brunetka nie wiedziała od kogo – twój Chris – dokończyłam, a ona wypluła napój na swoje spodnie.

-O chuj – wyszeptała i wybuchła śmiechem – ten to ma tupet.

-Oj tak, jeszcze mu nie mało – czyściłam skrzynkę odbiorczą i schowałam komórkę do kieszeni.

-Czyli z nim tak definitywnie skończyłaś? - Uniosłam w górę brew.

-Kochałam go, ale po tym jak uniósł na mnie rękę, to już wszystko przeminęło...

-Nie ma co się przejmować, zajmijmy się plotkowaniem o Zaynie, a przy okazji o Lucasie..

**

-Masz się ubrać seksownie! Musisz go kusić, a potem pójdzie z górki. Skoro spaliście razem, to już coś znaczy – przytuliła mnie na pożegnanie – a do Luke wrócimy jutro.

-Kocham, pa – wyszłam zamykając za sobą drzwi. Przesiedziałyśmy razem jakieś 3 godziny, ale muszę wracać do domu. Nie chcę iść po nocy, szczególnie przez park. A tak mogę jeszcze sobie pooglądać roślinki...

-Tęskniłam za wami – uściskałam mamę i tatę – jak podróż?

-Kotek jesteśmy zmęczeni, ale za to szczęśliwi, bo znów mamy córkę pod nosem – zaśmiał się ojciec – opowiadaj jak u ciebie?

Prawda czy fałsz?

-Matura nadchodzi, jestem zdenerwowana, ale wszystko w porządku – uśmiechnęłam się zapewniając ich o mojej szczerości. Mama pokiwała głową i wróciła do pisania czegoś. Tato zajął się przełączaniem kanałów, a ja postanowiłam iść do siebie. Wczesne pójście spać na pewno dobrze mi zrobi. Powinnam zmienić numer telefonu, ponieważ przez ostatnią godzinę dostałam z 10 SMS od Chrisa. Przeraża mnie to. Za niedługo będę wychodzić na zewnątrz z ochroniarzem, a tego raczej bym nie chciała.

Włączyłam wieżę i puściłam sobie muzyczkę do kąpieli.

Tanecznym krokiem ruszyłam do łazienki, gdzie puściłam wodę do wanny.

Oh Lord heaven knows we belong way down below...” śpiewałam pod nosem ściągając ubrania. Czując pod jedną stopą gorąc, zanurzyłam resztę ciała. Moja kochana wanna jest w sam raz, że mogę się wygodnie w niej położyć. Nie było trudne znaleźć taką, kiedy ma się niecało 163 cm wzrostu.

Nie spodziewam się dzisiaj już nikogo, więc ubranie zwykłych leginsów i dużej koszulki, brzmi całkiem dobrze. Spokojne popołudnie w swoim pokoju, oczywiście z książką od chemii, bo z nią mam do pogadania.

Wyszłam już z chłodnej wody chwytając za różowy ręcznik. Owinęłam się nim szczelnie i weszłam do sypialni.

-Boże! - zasłoniłam się podskakując ze strachu – co ty tu robisz?

Odpowiedzią był śmiech blondyna, a po chwili też mój. Emocje opadły i uspokoiłam się.

-Przyszedłem dać ci notatki, które chciałaś – wyciągnął z plecaka jakiś zeszyt, a ja sobie przypomniałam ten moment, kiedy go o to prosiłam.

-Przepraszam, zaraz wrócę – chwyciłam szybko ciuchy i wróciłam do łazienki. Zrzuciłam ręcznik, a następnie się ubrałam. Co za wyczucie czasu. Dobrze, że wyszłam w ręczniku, a nie bez niego. Wtedy już bym do niego nie wróciła.

-Nie byłam przygotowana na to, ze moi rodzice cię wpuszczą do mojego pokoju.

-Ja z twoich opowieści, tym bardziej byłem zaskoczony – zajęłam miejsce obok Luke na moim łóżku. Wzięłam od niego zeszyt i odłożyłam na szafce nocnej.

-Udała ci się randka, z tą dziewczyną od nas ze szkoły? - Zapytałam przeczesując ręką lekko wilgotne włosy. Lucas przez chwilę milczał, najwidoczniej nie poszło tak jak sobie wyobrażał. Widziałam ją raz, może dwa razy i wydawała się być naprawdę miłą osobą. Chyba, że nie znam się na dziewczynach i gustach swoich znajomych.

-Wiesz, było całkiem fajnie – skierował twarz w moją stronę – lecz nie jest taka, jak sobie wyobrażałem dziewczynę.

-Czyli to nie twoja księżniczka? - Prychnęłam, ale słysząc dźwięk przychodzącego sms, wstałam by sprawdzić kto tam do mnie pisze.

-Coś w tym stylu, bo jednak taką Evelyn to ciężko znaleźć – wpuściłam to jednym uchem, a drugim wypuściłam, sprawdzając zawartość wiadomości od nieznanego mi nadawcy.

Mam nadzieję, że nasze piątkowe wyjście jest dalej aktualne. Nie mogę przestać myśleć o wspólnie spędzonym czasie. Zayn.

Tego się nie spodziewałam. Czy ja mu dawałam mój numer telefonu? Chyba nie, chociaż nie dam sobie reki uciąć.

-Eve? - poczułam szturchnięcie w bok ciała.

-Hm? - potrząsnęłam głową zwracając uwagę na chłopaka – przepraszam, ale to Zayn. - Wystukałam krótką odpowiedź i wróciłam myślami do Luke.

-A twoje spotkanie z nim, jak było? Bo w szkole nie byłaś zbyt rozmowna – jego twarz zmieniła się na taką, nie „Lukową”? Ekspertem nie jestem od chłopaków, a co dopiero od przyjaźni damsko-męskich, ale mam nadzieję, że takowa istnieje i my właśnie będziemy tego dowodem. Jeśli jednak Holly ma rację, to będę między młotem, a kowadłem. Z takich sytuacji zazwyczaj wychodzi się cało, ale zostawiając za sobą mnóstwo ofiar..

-Cóż, było bajkowo i to dosłownie – wspomnienie restauracji wywołało szeroki uśmiech na moich ustach – dużo rozmawialiśmy, a potem pojechaliśmy do mnie, gdzie rozpętała się burza. Ze względu na strach przed brakiem światła, poprosiłam go o zostanie..

-Co za dżentelmen – jak bardzo da się wyczuć sarkazm? Najwidoczniej bardzo, szczególnie od niego.

-Na prawdę się boje zostać sama, kiedy zabierają prąd- wytłumaczyłam patrząc w jego oczy. Położył delikatnie rękę na moim kolanie, a ciało mi zadrżało. Wzruszyłam w jego stronę ramionami, na co odesłał mi blady uśmiech.

Wstałam gubiąc się w sytuacji, ale jednocześnie jakoś zatuszowałam swoje skrępowanie.

-Coś chcesz pić? - wskazałam na sok znajdujący się tuż przede mną.

-Dzięki wielkie, ale omówiłem się z mamą, że wrócę na wspólny późny obiad.

Wstał poklepując się po udach, a następnie zaczesał ręką włosy. Przygryzłam dolną wargę kiwając głową.

-To odprowadzę cię – wyszłam pierwsza, a Hemmings ruszył za mną. Po drodze nie spotkaliśmy moich rodziców, co było wspaniałe.

-Do zobaczenia jutro – pożegnaliśmy się buziakiem w policzek. Otworzyłam jeszcze mu na dworze bramę i wróciłam do swojej sypialni, gdzie będę teraz leżeć i myśleć...
.......
Coraz lepiej mi chyba idzie, z wyobraźnią i z ruszeniem do przodu :"D
Mam nadzieję, że nie tylko ja tak myślę xdd
Buziaki <33

Brak komentarzy

Prześlij komentarz