Pogoda okropna,
dokładnie taka jak mój humor. Nawet nie miałam ochoty wstać i iść
do szkoły. Budzik obudził mnie równo o 7, ale wyjrzałam za okno i
spotkałam deszcz. Powiedział mi, żebym dała sobie dziś spokój i
została w łóżku. Więc nie chciałam się z nim kłócić. Tak
też leżę drugą godzinę lekcyjną i patrzę się w sufit. Mój
telefon dzwoni co chwilę, ale ja nie odbieram, ponieważ wiem kto
to. Nie mam ochoty z nim rozmawiać, a co dopiero słuchać jakiś
głupich wyjaśnień. Wczoraj to zakończyłam, i zaczynam nowy
rozdział. Jedyny telefon jaki dziś odebrałam, to był od Clar.
Odsłuchała dopiero rano moją wiadomość głosową i chciała
przyjechać. Wybiłam jej ten pomysł z głowy, ze względu na ważne
zajęcia dziś. Jednak ona jak to ona, od razu po nich ma do mnie
przyjechać. Więc teraz czekam na nią, żeby móc się wyżalić
najważniejszej dla mnie osobie.
Jestem
wdzięczna Lucasowi za wsparcie, które mi wczoraj dostarczył.
Wzbudził moje zaufanie już tak na dobre. Myślę, że z takimi
ludźmi obok zajdę daleko i wyleczę się z chorego związku. Czemu
nie słuchałam innych wcześniej? Tylko teraz, kiedy stoję przed
faktem dokonanym.. Będę sobie pluła w brodę do końca życia, iż
pozwoliłam na takie traktowanie. Ale moje serce mówiło mi coś
zupełnie innego, niż wszyscy pozostali. Dalej mi głupoty gada,
lecz tym razem umysł wie lepiej. Nie dam się skrzywdzić w taki
sposób ponownie. Mogę zostać sama do końca życia, jeśli mam do
wyboru takiego chłopaka, a celibat. Wtedy druga opcja jest mile
widziana.
-Eve, czy
dobrze się czujesz? - Do pokoju weszła nasza gosposia. Podniosłam
się do pozycji siedzącej, aby jakoś wyglądać. Poprawiłam kosmyk
włosów i posłałam jej blady uśmiech.
-Poczuje się
lepiej, jak dostanę zieloną herbatę – poprosiłam, na co
Isabella skinęła głową i wyszła. W tym czasie zdążę wziąć
prysznic i jakoś się rozbudzić. Wstałam z łóżka, żeby
ponownie na nie usiąść. Kręcąc głową rozejrzałam się
dookoła, żeby zlokalizować swoje cieplutkie kapcie. Jeden był
ukryty w kocu, a drugi leżał pod półką nocną. Wzięłam po
drodze z szafy dresy i sweterek. W łazience zapaliłam światło,
żeby móc lepiej wszystko widzieć. Najpierw zabrałam się za mycie
zębów, a w międzyczasie rozplątywałam gumkę z włosów. Skubana
nie chciała wyjść, dopiero po chwili walki mogłam ją ściągnąć.
Pozbyłam się piżamy i weszłam pod bieżącą cieplutką wodę.
Zamknęłam oczy rozkoszując się ciepłem. Nie zauważyłam swoich
łez, mieszających się w z wodą. Nalałam sobie na rękę trochę
żelu owocowego i wcierałam go w ciało. Usłyszałam pukanie, więc
zakręciłam wodę.
-To ja –
usłyszałam głos przyjaciółki, więc wróciłam do mycia się.
Zajęło mi to chwilę i mogłam do niej wyjść. Włosy owinęłam w
ręcznik, a na siebie nałożyłam ciepłe ubrania.
Clari siedziała
na moim łóżku trzymając kubek z ciepłym napojem. Widząc mnie
odłożyła wszystko i pośpiesznie mnie przytuliła. Odwzajemniłam
uścisk, ponownie czując jak łzy zbierają się do wypłynięcia.
-Czyli to
koniec?- Kiwnęłam biorąc z półki swoją herbatę i wracając pod
kołdrę. Dziewczyna dołączyła do mnie.
-Więc,
opowiadaj...
*
-Jak tylko go
zobaczę, to skopie mu tyłek. Przysięgam – wszystko dokładnie
opisałam brunetce, żeby wiedziała co takiego się stało.
-Mam ochotę
wyjechać daleko, żeby go nie zobaczyć już nigdy – odparłam
odstawiając pusty kubek.
-Możemy po
maturach zrobić sobie małą wycieczkę – zaproponowała, na co ja
chętnie się zgodziłam. Nie chcę siedzieć tutaj przez najbliższe
miesiące, bo ostatnią osobą którą teraz chcę oglądać to
właśnie on.
-Musisz poznać
Luke, dzięki niemu się wczoraj nie załamałam.
-To na co
czekasz? - spytała wybijając mnie z toku myślenia – zadzwoń do
niego i spotkajmy się gdzieś na mieście.
Spojrzałam na
nią jak na jakąś idiotkę, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że
ona ma rację. Powinnam wyjść z cienia i cieszyć się wolnością.
Ale to nie jest takie proste dzień po zerwaniu. Jeszcze jest
początek tygodnia, to już w ogóle okropny czas.
-Już mu
wysyłam SMS,a ty weź mi coś wyciągnij z garderoby. - Clari z
uśmiechem na ustach ruszyła do pomieszczenia z ubraniami. Ja
natomiast wystukałam krótką wiadomość do blondyna, żebyśmy
mogli się spotkać za godzinę w jednej z galerii i pójść razem
na kawę.
Przymknęłam
na chwilę oczy, próbując uświadomić sobie, że życie idzie
dalej i nie mogę się zatrzymywać w miejscu przez jedną osobą.
-Wolisz coś
krótkiego czy jednak spodnie? - Otworzyłam oczy patrząc na dwie
rzeczy, które trzyma brunetka. Pokręciłam głową wstając do
niej. Schowałam sukienkę do szafy, a spodnie zamieniłam na te z
dziurami. Do tego odnalazłam czarną bluzkę z dłuższym rękawem.
Przebrałam się, a następnie musiałam wysuszyć jeszcze trochę
mokre włosy. Nie chcę być chora, tuż przed wakacjami.
-Ja cie ładnie
pomaluje i będziemy gotowe – Clari zniknęła w mojej garderobie,
a ja poszłam do łazienki. Podłączyłam suszarkę i zaczęłam się
suszyć.
-Możemy jechać
– ostatni raz spojrzałam do torebki, żeby sprawdzić czy
wszystkie potrzebne rzeczy wzięłam. Luke odpisał mi, że będzie
na nas czekał.
Na dole
znalazłam swoje kluczyki i parasolkę. Dobrze, że mój samochód
stoi w garażu. Łatwo się tam przedostałyśmy. Otworzyłam garaż
i wyjechałam na zewnątrz. Zapięłyśmy pasy, a bramę już miałam
otwartą. Dziewczyna włączyła radio, w którym jak zwykle lecą
super piosenki. Pośpiewując pod nosem kierowałam przez kolejne
ulice...
-Tam jest wolne
– wskazała na parking pod wejściem do galerii. Podjechałam tam i
zgasiłam auto. Rozłożyłam parasolkę wychodząc i zamykając
kluczykiem swój pojazd. Ruszyłyśmy do środka, gdzie okazało się
być mnóstwo ludzi. Chyba jakieś promocje są, skoro tyle osób
tutaj przyjechało.
Z daleka już
zauważyłam znajome blond włosy.
-To on –
wskazałam na chłopaka.
-Fajny –
szturchnęła mnie w ramię idąc przodem. Lucas nas dostrzegł i
wstał. Przywitałam się z nim długim misiakiem, a po tym
przedstawiłam ich sobie. Zajęliśmy miejsce i zaczęłyśmy
przeglądać kartę. Wybrałam zwykłą kawę z mlekiem, a Clari
gorącą czekoladę.
-Jak się
czujesz? - położył rękę na mojej. Spojrzałam w jego oczy blado
się uśmiechając. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, jeśli każdy
mnie będzie o to pytał to zwariuje.
-Lepiej –
tyle z siebie wydusiłam i zabrałam ręce ze stolika.
Moi znajomi
zaczęli ze sobą rozmawiać i chyba znaleźli wspólny język. Co
jakiś czas pytali mnie o coś, albo sama od siebie udawałam, że
uczestniczę w tej dyskusji. Rozmawiali o wszystkim co było wkoło.
Chłopak zdał mi relacje z dnia w szkole. Nie robili nic ciekawego,
więc nie mam czego żałować.
Starałam się
być tutaj duszą i ciałem, ale nie mogłam, bo moje myśli uciekały
do czegoś innego. Nie jest mi dane w tej chwili się skupić na
jednej rzeczy.
-Przepraszam
was na chwilę – wstałam kierując się do łazienki. Wchodząc
tam zastała mnie ogromna kolejka. Więc wyszłam z restauracji i
udałam się do jednej z toalet na piętrze. Tam całe szczęście
nie było, aż tylu kobiet czekających na wolną kabinę. Szybko
załatwiłam swoje potrzebny i wolnym krokiem szłam do przyjaciół.
Pewnie
rozmawiają jak mi pomóc. Może na coś wpadną, albo po prostu będą
i mi tyle starczy.
Nie patrząc
pod nogi potknęłam się o jakiś przedmiot leżący na środku.
Poleciałam na ścianę i wybuchłam śmiechem widząc kilka
przerażonych twarzy. Poprawiłam włosy i rozejrzałam się dookoła.
Napotkałam znane mi oczy, ale po chwili zniknęły gdzieś w tłumie
ludzi. Zayn Malik był, ale po chwili się rozpłynął...
*
-Tak jak
myślałem – podskoczyłam słysząc za sobą czyjś głos – to
ciebie widziałem.
Odwróciłam
się widząc Zayna idącego w moją stronę. - Przepraszam, że się
nie przywitałem.
-A jednak nie
jesteś taki zajęty – zaśmiałam się zamykając drzwi, które
przed chwilą otworzyłam.
-Dla niektórych
ludzi znajdę czas, nawet w napiętym grafiku – puścił mi oczko
stając przede mną, nachylił się i pocałował mnie w policzek.
Poczułam się zdezorientowana, ale nie dałam tego po sobie poznać.
Posłałam mu uśmiech, nie wiedząc co mam zrobić. Chłopak zrobił
krok w tył, widząc moje zmieszanie.
-Ostatnio też
się widzieliśmy, prawda? - Spytałam przytaczając w głowie
wspomnienie, kiedy to wracałam od Lucasa. Szatyn podrapał się po
podbródku.
-Nie pamiętam
– odpowiedział kręcąc głową – musiałem być bardzo
zamyślony.
-Pewnie byłeś
zajęty pracą.
-O tu jesteś!
- Usłyszałam głos przyjaciółki. Biegła do mnie, a za nią
podążał Luke. Oboje kazali mi iść do auta, a oni poszli na sklep
kupić coś do jedzenia. Wymyślili wspólne popołudnie. Są
kochani, ale nie chcę, żeby dla mnie zmieniali swoje plany.
-Przecież
kazaliście mi iść... - westchnęłam patrząc na nią. Dziewczyna
uniosła brwi do góry, pokazując dyskretnie na moje rozmówce. -
Em, Zayn to jest moja przyjaciółka Clarissa, a to jest Zayn Malik –
wskazałam na nich, więc podali sobie ręce. Lucas dołączył do
nas i sam się przedstawił. Jednak widząc ich miny, jak to
mężczyźni, nie zareagowali pozytywnie na poznanie się.
-Robisz coś
dziś, Evelyn? - zwrócił się do mnie Malik. Clari zaczęła kręcić
głową, żebym się zgodziła.
-W zasadzie nic
szczególnego – przygryzłam dolną wargę czekając na rozwinięcie
się tej sytuacji.
-Co powiesz na
wspólną kolację? Przyjadę po ciebie jak ostatnio..
-Nie jestem
pewn...
-Ona jest jak
najbardziej za. Musi odreagować ostatnie wydarzenia. - Brunetka jak
zawsze niezawodna, wie kiedy wtrącić swoje pięć groszy.- Evelyn
lubi włoskie jedzenie – puściła mu oczko, a ten się uroczo
zaśmiał.
-Dobrze, więc
będę około 19 – pożegnał się i wsiadł do samochodu, który
akurat po niego podjechał. Jak tylko zniknął z naszego pola
widzenia, uderzyłam ją w ramię.
-Będziesz mi
wdzięczna – wyszeptała wsiadając do tyłu.
Pokręciłam
głową odpalając samochód i wyjeżdżając z parkingu. Luke nie
odzywał się, najwidoczniej nie jest zainteresowany takimi
pogaduszkami z dziewczynami. W sumie mu się nie dziwię, żaden
chłopak nie lubi słuchać o innych chłopakach.
Musiałam
wysiąść, żeby otworzyć bramę wjazdową. Nie wiem co się stało,
ale chyba mój pilot się rozładował. Na moje nieszczęście, nie
chciała zareagować na żadną możliwą siłę. Poprosiłam więc
chłopaka o pomoc. Jemu od razu się udało i wjechałam na podwórko.
Wróciłam do niego, żeby zamknąć na klucz. Niestety dla mnie,
przed nami pojawił się Chris.
-Więc to tak
spędzasz dzień beze mnie?! Z jakimś chłoptasiem?! - wykrzyczał
zbliżając się. Poczułam skurcz żołądka, zapewne z obrzydzenia
i strachu przed jego nieobliczalnymi ruchami.
-Mógłbyś się
uspokoić? Evelyn nie chce z tobą rozmawiać – Luke stanął
przede mną, aby mnie obronić.
-Kim ty w ogóle
jesteś, żeby mi mówić takie rzeczy? Ona ma język i może sama mi
powiedzieć..
-Idź stąd
Christian. - Odezwałam się próbując się nie zająknąć.
-Kotek, nie
pójdę nigdzie bez ciebie – zrobił kolejny krok będąc coraz
bliżej. Boje się go po ostatnim razie, dlatego się cofnęłam.
Poczułam obecność Luke obok, żeby mnie wspierać. Chwyciłam go
za rękę nie wiedząc co zrobić. Mogłabym zadzwonić po policję,
albo uciec do domu i czekać, aż sobie pójdzie.
-Stary, weź
wypierdala stąd – nie wiem jak on to robi, że jest taki
opanowany. Clari już by tu go zaczęła bić, ale poszła do domu,
więc pewnie nic nie widzi.
-Kochanie,
powiedz temu przybłędzie, żeby sam wypierdalał i zostawił sprawy
w naszych rękach. Przecież kochamy się, powinniśmy się
pogodzić..
Czemu ja
wcześniej nie widziałam tych zagrywek? W moje słabe punkty uderza
miłymi słówkami, które kiedyś działały. Teraz stałam się
odporniejsza na nie, i na niego z czego się cieszę. Ale teraz czuje
jak łzy zbierają się w moich oczach, prosząc o spokój. W głębi
duszy miałabym ochotę się z nim pogodzić, pocałować i
przytulić. Ale po chwili przypominam sobie obraz, który miał
miejsce niedawno przed naszym rozstaniem. Zadrżałam pod wpływem
wspomnień..
-Nie kocham cię
– ledwo sama to usłyszałam, a co on ma powiedzieć stojąc dwa
metry dalej? - I już nigdy nie będę potrafiła!
-Nie wierzę –
kręcąc głową spojrzałam w jego oczy widząc jasne iskierki.
Zaczynam balansować na krawędzi, ale nie przejmuje się tym.
Chwyciłam przyjaciela i go pocałowałam. Poczułam jak się spiął,
ale po chwili odwzajemnił pocałunek. Czując jego smaczne usta,
opamiętałam się patrząc z powrotem na Chrisa.
-Teraz
wierzysz? - Chłopak stał zamurowany, lecz nie długo. Po paru
sekundach wymierzył cios w twarz Lucasa. Blondyn złapał się za
wargę i oddał mu. Właśnie rozpętałam bójkę.
-Przestań! -
krzyczałam do swojego byłego, widząc, że wpadł w jakiś szał.
Zatrzymał się, ale tylko po to, żeby podejść do mnie i pociągnąć
mnie za włosy. Zapiszczałam próbując się wyszarpać.
-Jesteś moja!
-Puść ją
szmato! - moja przyjaciółka przybiegła i odepchnęła go ode mnie.
Luke złapał go i nie pozwolił się ruszać. Wyrzucił go z mojego
podwórka, a mnie zaprowadzili wspólnie do domu. Blondyn zamknął
drzwi na klucz i pomógł mi dostać się na górę do sypialni. Nie
poczułam kiedy łzy zaczęły się ze mną wylewać. Prosiły mnie o
chwilę spokoju od tego, ale ich nie posłuchałam.
-Nienawidzę
go.. siebie też.. całego świata – załkałam wtulając się w
dziewczynę.
-Nie mów tak!
To nie twoja wina, po prostu popełniłaś gdzieś błąd.
Poczułam
wibrację w tylnej kieszeni, więc leniwie wyciągnęłam telefon i
odczytałam wiadomość od rodziców. Powiadomili mnie, że dziś nie
wracają na noc, bo mają nagły wyjazd służbowy. Rzuciłam komórkę
na bok, jeszcze bardziej się załamując. Właśnie tej nocy nie
chciałam zostać sama, a tu bum i wszyscy przeciwko mnie. Nie będę
moim przyjaciołom o tym mówić, bo i tak siedzę im na głowię od
paru godzin.
-Zrobisz mi
herbatę, zieloną? - poprosiłam brunetkę, która chętnie poszła
na dół. Zostaliśmy sami, więc chłopak usiadł obok mnie. Oparłam
się o niego, nie wiedząc co powiedzieć. Zrobiło mi się głupio,
że wykorzystałam go wtedy. Nie powinnam tak robić, a w
szczególności nie Lucasowi. Zamieszałam mu w głowie niepotrzebnym
gestem. A chciałam mieć przyjaciela, chyba teraz nic z tego nie
wyjdzie.
-Przepraszam
cię za.. no wiesz...
-Już
zapomniałem – poczochrał mnie po jeszcze bolącej głowie. Po tym
szarpaniu, myślałam, że wszystkie włosy mi wypadły.
-Dzięki –
wtuliłam się w jego tors spokojnie oddychając...
*
-Czemu ja tego
nie widziałam?! No kurde – ochrzaniła mnie na do widzenia Clari.
Musiałam jej opowiedzieć o pocałunku z Lacasem, bo sama bym sobie
z tym nie poradziła. Niby zapomniał tak jak ja, lecz to dalej
będzie siedziało w mojej głowie. Muszę się tego jakoś pozbyć,
może ta dzisiejsza kolacja nie jest najlepszym rozwiązaniem?
-Powinnam
odwołać kolację ? - Clarissa zatrzymała się i spiorunowała mnie
wzrokiem.
-Wiem, że twój
były to chory pojeb, jednak ty nie możesz przez niego tracić
życia.
Więc proszę
nie rób tego! Nie marnuj takiej okazji – zrobiła maślane oczka
przytulając mnie na pożegnanie.
-Sama już nie
wiem. Zastanowię się i dam ci znać - ucałowałam ją w policzek
i wypuściłam. Zamknęłam się od razu na wszystkie możliwe
zamknięcie, a wcześniej wspólnie sprawdziliśmy wszystkie okna i
drzwi. Przesadzam trochę, z drugiej strony znam go i wiem jaki jest
nieobliczalny. Nie chcę się obudzić jak na niektórych filmach,
kiedy ktoś będzie stał nade mną z nożem lub jakimś innym
narzędziem. Boję się takich sytuacji na ekranie, a co dopiero w
swoim życiu.
Teraz brakuje
mi rodzicielskiego ciepła. Szkoda, że moi rodzice akurat dziś
musieli gdzieś wyjechać. Niby jutro wracają, ale to nie to samo.
Będę sama całą noc, oprócz połowy wieczora, kiedy wyjdę na
kolację. W sumie jeszcze sama nie wiem czy chcę tam iść. Niby
będzie to jakieś oderwanie do tych strasznych sytuacji, ale z
drugiej strony mogę się rozkleić, a tego znowu przy nim nie chcę.
Nie powinnam robić takie wrażenia, na Zaynie Maliku. To nie
estetyczne z mojej strony.
Patrząc na
jedną ze ścian, gdzie mam umieszczone różne fotografie,
dostrzegłam kilka znaczących zdjęć. Wstałam i jednym ruchem je
wszystkie zrzuciłam. Zostało rozprzestrzenione po całej
powierzchni paneli i dywanu. Znalazłam te, które są dla mnie
najważniejsze. Natomiast złe wspomnienia zbierałam na inną kupkę.
Złą część pamiątek zniosłam na dół, gdzie wszystkie po kolei
cięłam na małe kawałeczki. Właśnie w taki sposób zawsze
chciałam znosić rozstanie z chłopakiem. Brakuje mi czekolady i
jakiejś smutnej muzyki. Oczywiście tego u mnie w domu nie brakuje,
więc włączyłam radio, a w jednej ze słodkich szuflad, odnalazłam
swoją ulubioną z nadzieniem karmelowym. Zabrałam się ponownie za
rwanie i wycinanie. Niektóre nawet zaczęłam przypalać zapałkami,
żeby dosłownie nie móc ich odtworzyć nigdy! Dobrze, że jutro
wszystko wyniosę do śmietników, które trafią na wysypisko, aby
moi rodzice się nie musieli martwić. Powiem im jak tylko wejdą do
domu co się stało, ale powodu tego prawdziwego nie podam. Po co
mają się martwić, skoro mogą się cieszyć z tego rozstania?
Widzę już zadowolona minę taty, gdy nie patrzę na niego. On i
Clari powinni sobie podać ręce, ze względu na szczęście z mojego
nieszczęścia.
Doszłam do
końca czekolady, jak i wszystkich zdjęć. Wróciłam na górę,
gdzie dopiero spojrzałam na zegarek. Już nie ma odwrotu od tej
kolacji, ponieważ mam 40 minut na przyjazd Malika. Muszę wziąć
szybki prysznic i się jakoś pomalować, oraz ubrać..
........Hejo misie xx
Jakoś wreszcie się za niego wzięłam i o to jest xd
Nie wiem co się ze mną dzieje, ale jakoś tak nie mam czasu prawie na nic... ehhhh tylko szkołą żyję i to jest do d... Ale postaram się jakoś nadrabiać w wolnych chwilach (takich mam mało xdd ) ale wszystko dla was <3
Buziaki i do następnego xx