-Zapraszasz
mnie do siebie? - przerwa na wdech – czy to jakiś
postęp?-Wytrzeszczył oczy czekając na moją odpowiedź.
-Oczywiście,
Luke. To już miłość – wyśmiałam go wsiadając do swojego
samochodu. Chłopak nie jeździ do szkoły własnym pojazdem, więc
wrócimy moim cudem. -Pasy.
Upomniałam go,
gdy zasiadł na siedzeniu obok. Wybuchnął śmiechem, a następnie
je zapiął. Włączyłam radio i ruszyłam. Dzień w szkole wykończy
nas psychicznie, jak i fizycznie. Jeszcze tyle materiału naraz nigdy
nie miałam. A to podobno już końcówka liceum. Czego tu można się
jeszcze nauczyć pod koniec.
Dziś moi
rodzice pracują do nocy, a Chris wyjechał z miasta po garnitur.
Więc poprosiłam przyjaciółkę o przyjazd do mnie, ale ona już
umówiła się z chłopakiem. Dlatego moją ostatnią deską ratunku
jest Lucas, który musi mi pomóc z ubraniem na jutro. Nie traktuje
go jako „przyjaciele geja” po prostu potrzebuje męskiego oka.
Zamknęłam
bramę i samochód. Następnie pierwsza szłam w kierunku drzwi do
domu. Otworzyłam je kluczami, a następnie wpuściłam znajomego do
środka.
-Nie jesteś
psychole? - spytałam ściągając buty.
-Za późno na
takie pytania. - Zaśmiał się robiąc to samo co ja. Znalazłam
swoje kapcie, a on nie chciał.
-Coś chcesz
pić lub jeść?
-A co możesz
mi zaoferować? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Nie lubię grać
w takie gierki.
-Chyba mam
spaghetti – szłam do kuchni, a chłopak podążał za mną.
Otworzyłam lodówkę, gdzie tak jak myślałam był makaron.
Wstawiłam czajnik na herbatę i zajęłam się podgrzewaniem obiadu.
Na szczęście nie jest kupny, tylko nasza kochana gosposia go
zrobiła dziś rano. Tak bardzo ją kocham za te pyszności. Zawsze
wie co ugotować, aby mnie uszczęśliwić.
-Ładny masz
ten dom. - Luke usiadł przy blacie i zaczął się bawić jabłkiem.
-Mogę cię
oprowadzić, jeśli chcesz. - Pokiwał głową, więc wyszłam i
skierowałam się do salonu. Są tam nasze rodzinne zdjęcia, dużo
pamiątek ogólnie. Chłopak oglądał każde zdjęcie i śmiał się
ze mnie. Następnie zaprowadziłam go do biblioteczki, gdzie czuć
magię książek.
-Wow –
skomentował biorąc do ręki pierwszą książkę – jakbym był w
Narni.
Usłyszałam
gwizdanie czajnika, więc pognałam biegiem do kuchni. Zostawiłam
blondyna samego, może się nie zgubi.
Ściągnęłam
z gazu czajnik, i zalałam przyszykowaną herbatę. Prawie
przypaliłam jedzenia, gdyby nie gwizdek. Pewnie musielibyśmy zjeść
kanapki, albo szybkie zupki.
-Luke! -
Krzyknęłam stawiając na stole w jadalni dwa talerze i kubki z
napojami.
-Chwila, bo nie
wiem gdzie! - usłyszałam za ścianą. Kręcąc głową usiadłam i
upiłam łyk zielonej herbaty. Dopiero po chwili dołączył do mnie
Lucas, który najwidoczniej naprawdę się zgubił. Dla mnie jest to
nie do pomyślenia, bo znam każdy zakątek na pamięć. Mogłabym
dojść w wyznaczone miejsce z zamkniętymi oczami.
-Pyszne –
skomentował pierwsze kęsy. Pokiwałam głową, bo zgadzam się z
nim, Wszystko co ugotuje Isabella jest godne zachwytu.
-Te buty są
ładniejsze – powiedział przekręcając się na moim łóżku –
ale pokaż wreszcie tą sukienkę!
-Chwila,
wszystko w sowim czasie. - Wzięłam obcasy i poszłam do łazienki.
Ściągnęłam z siebie dzisiejszy ubiór, a następnie włożyłam
sukienkę oraz wszystkie dodatki. Rozpuściłam włosy, które po
obiedzie związałam w luźnego koka. Przejrzałam się w lustrze.
Sukienka dopasowana idealnie podkreśla moje kształty.
-Evelyn!
Umieram tuuu! - Otworzyłam drzwi i pokazałam się blondynowi.
Zlustrował mnie wzrokiem od góry na sam dół. Zaklaskał i
zagwizdał. Czuje wypieki na policzkach, ale postanowiłam nie
zwracać na nie uwagi. Zawsze w takich sytuacjach, jak i każdej
innej potrafię się zaczerwienić co jest do bani.
-Mogę tak
jutro iść? - Spytałam okręcając się wokół własnej osi.
-Serio pytasz?
- pokiwałam głową – przecież wyglądasz super. Nie wiem po co
ja ci byłem, skoro pewnie sama widzisz siebie w lustrze.
-Żałujesz, ze
spędzasz ze mną cały dzień? - prychnęłam – wiesz, wielkie
dzięki „przyjacielu” - zrobiłam cudzysłów, a następnie
wybuchnęłam śmiechem.
-Wiesz co
mogłem dziś robić? Wyrywać laseczki, ale wolałem pomóc takiej
jednej lasce, która wygląda PIĘKNIE! Jestem jebanym ideałem na
męża.
-Sam w to nie
wierzysz – przerwałam jego monolog, a on zwątpił na chwilę.
Zrozumiał i posłał mi jeden ze swoich głupich uśmieszków.
-Twój chłopak
nie ma nic przeciwko, że spędzam z jego dziewczyną cały dzień? W
dodatku u niej w domu? - Wzruszyłam ramionami, bo nie mówiłam nic
Chrisowi. Wiem jaka by była jego reakcja, gdyby się dowiedział o
Lucasie. Chcę tego uniknąć szczególnie, że strasznie zaczynam
lubić tego chłopaka. Jeszcze nic nie wspominałam mu o Christianie,
bo na takie historie potrzeba dużo zaufania. Albo przynajmniej
więcej czasu razem. Wtedy nie weźmie mnie za głupią zaślepioną
dziewczynę.
-Li? - dotknął
mojego ramienia, na co otrząsnęłam się – okej?
-Tak, wszystko
super. - Uśmiechnęłam się wracając do łazienki, aby ubrać
wygodne dresy. Sukienkę powiesiłam, żeby nic się jej do jutra nie
stało, inaczej nie miałabym w czym iść. Musiałabym ubrać jakaś
starą rzecz, albo iść w spodniach jak to przystało.
Kiedy wróciłam
do swojej sypialni blondyna tam nie było. Rozejrzałam się po
pokoju, aż w końcu zrezygnowana wyszłam na korytarz. Skoro zgubił
się na dole, to na górze mógł naprawdę zaginąć. Nasz dom jest
ogromny, naprawdę każdy kto nigdy tutaj nie był, może nie
wiedzieć gdzie wyjść. Mamy mnóstwo korytarzy, małych przejść z
jednego pokoju do drugiego, a w dodatku mnóstwo pomieszczeń.
Sypialnia rodziców jest zamknięta, więc raczej tam nie wszedł.
Następna jest łazienka, ale drzwi także są zamknięte. Weszłam
do pokoju ćwiczeń, a on sobie siedział i przeglądał wszystkie
moje płyty. Skrzyżowałam ręce na piersi i odchrząknęłam.
-Nie uczyli
cię, żeby nie grzebać w czyiś rzeczach? -Spytałam podchodząc i
zabierając mu moją własność.
-Nie bądź
taka! Chciałem zobaczyć co ćwiczysz – bronił się gestykulując,
więc oddałam mu płytę, a resztę odniosłam na półkę.
Usiadłam obok
niego i zajęłam się przeglądaniem telefonu. Weszłam na
Facebook'a, żeby sprawdzić co słychach u innych. Tak jak zawsze,
polubiłam kilka nowych zdjęć oraz dodałam parę komentarzy.
Weszłam jeszcze na pocztę, żeby sprawdzić ktoś do mnie napisał.
Jak zwykle głucho wszędzie. Wylogowałam się i wróciłam do
świata żywych, a raczej półżywych, gdyż mój znajomy leżał na
plecach z zamkniętymi oczami. Chyba nie było mnie dłuższą
chwilę. Tak to już jest, kiedy internet cię wciąga na jedyne 5
minut, a robi się z tego 35.
Szturchnęłam
go w bok, na co usłyszałam mruknięcie. Nie wierzę, on naprawdę
zasnął. Z westchnięciem wstałam i zostawiłam go samego. Wróciłam
do swojego pokoju gdzie wypakowałam plecak i pościłam sobie
muzykę.
Isabella
przyniosła mi dużo ubrań z prania, więc czas je poukładać na
półki, bo strasznie wyglądają na moim krześle. Tego siedzenia
przez kupę ubrań już nie widać. Otworzyłam szafę i zaczęłam
wszystko składać. Oczywiście nie wszystko, bo tutaj są podręczne
rzeczy, a w mojej garderobie dam całą resztę.
Z jednej strony
jestem zadowolona, że mam garderobę, ale jest to dla mnie dwa razy
więcej sprzątania. Oczywiście nasza gosposia mogłaby za mnie to
wszystko robić, ale nie jest aż tak rozpieszczona, żeby nie
poradzić sobie z własnymi rzeczami. A w dodatku nie jestem
zapracowana całymi dniami. Oczywiście zdarza się bardzo ciężki
tydzień w szkole, ale wtedy sprzątanie odkładam na jakiś weekend.
W tym wypadku jutro mnie nie ma, więc skoro mam chwilę czasu to
czemu by nie skorzystać? Przynajmniej będę miało czysto w
sypialni..
*
-Mógłbyś już
wstać? - potrząsałam lekko chłopakiem, który od dwóch godzin
leży na dywanie i wygląda jak trup. Sprawdziłam kilka razy czy na
pewno oddycha. Jego odpowiedzią było mlaskanie i obrócenie się na
bok. Rodzice wracają dopiero w nocy, więc może tutaj spać, ale w
razie niespodziewanych odwiedzin ze strony Chrisa? Byłoby bardzo
źle, oj bardzo. Ponownie nim poruszyłam, na co tym razem otworzył
zaspane oczy. Początkowo nie wiedział co się dzieje, a po chwili
dopiero mnie dostrzegł. Usiadł i przetarł oczy.
-Co ja tu
robię? -Wyjął telefon sprawdzając godzinę.
-Zasnąłeś
jakiś czas temu, więc cię zostawiłam. - Przeczesał ręką włosy
i wstał.
-Przepraszam
cię za to, ale nieźle padnięty jestem po całym tygodniu.
-Może chcesz
kawy? Ona zawsze pomaga. - zeszliśmy wspólnie na dół.
-Ja już chyba
pójdę. Najchętniej zasnąłbym i wstał w niedzielę. - Ucałował
mnie w policzek i wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz, oraz wpisałam
hasło do alarmu.
Ponownie
samotny wieczór spędzę na kanapie z laptopem i filmami. Wstawiłam
mleko na gaz, aby zrobić sobie kakao. W międzyczasie ruszyłam do
swojego pokoju, żeby uruchomić laptopa i nastawić jakiś ciekawy
film. Przeglądałam notatki, gdzie mam zapisane różne tytułu.
Padło na „6 years”. Oglądałam sobie kiedyś zdjęcia w Google
i natrafiłam na taki tytuł. Obrazek zaciekawił mnie i zachęcił,
tak też dziś obejrzę i ocenię. Uwielbiam siedzieć i oglądać
wszystkie filmy, jakie tylko istnieją na tym świecie. Oczywiście
są wyjątki, bo nie zniosę wszystkiego, ale większość toleruję
lub kocham.
Wracając do
kuchni, gdzie mleko prawie wykipiało natknęłam się na jedzenie.
Jak ja dam rade siedzieć w pokoju przed laptopem bez podjadania? No
właśnie teraz ciężko by było. Wzięłam kilka owoców, orzeszki
ziemne oraz chrupki czekoladowe. Jak się bawić to po całości.
Ledwo się zabrała, ale w jakiś sposób weszła do sypialni
zamykając nogą drzwi. Kubek z gorącym napojem postawiłam na
biurku, a inne przekąski rzuciłam na łóżko obok laptopa.
Ściągnęłam z siebie spodnie i w samej koszulce oraz bieliźnie
zaniosłam kakao na szafkę nocną. Sprawdziłam telefon, a następnie
wygodnie się usadowiłam pomiędzy kilkoma poduszkami. Czuję się
jak w klatce, ale bardzo wygodnej. Położyłam sobie laptopa na
kolanach, zerknęłam na jego stan baterii. Na szczęście jest
podpięty i się ładuje. Już w pełni gotowa nałożyłam na uszy
słuchawki i włączyłam play...
Wiedziałam, że
to tak się skończy. Jednak wierzyłam do końca, że jej nie
zdradzi.. Faceci są tacy sami. Wystarczy go sobie owinąć wokół
palca i bum! Potrafią zostawić długoletni związek za sobą. Ta
ich miłość trwała 6 lat, a była tak bardzo chora. Niby się
kochali, nie mogli bez siebie chwili wytrzymać, a momentami mnie
przerażali. Nie wyobrażam sobie takiej kłótni między mną i
Chrisem. Bójki w związku też nie są ciekawe.
Następnym
razem przygotuje się psychicznie na taki film. Bo ciężko mi teraz
go do końca przetrawić. Dlatego zamknęłam laptopa i wstałam
zabierając rzeczy do zmywania na dół. Narzuciłam na siebie dług
sweter, bo zaczyna się robić chłodno.
Nie lubię
siedzieć sama tyle godzin, bo dostaję kręćka. Moi rodzice mają
piękne zawody, ale dałabym wiele by wracali trochę wcześniej.
Czułabym się bezpieczniej i lepiej, bo mogłabym z kimś
porozmawiać. A tak mamy dla siebie tylko weekendy, lub jakieś
wyjazdy. Wtedy są cali dla mnie, lecz nie do końca. Gdyż pacjenci
wydzwaniają i się żalą.
Umyłam kubek
po kakao i wstawiłam wodę na zieloną herbatę. Czuje się
przesłodzona przez jedzenie i słodkie picie. Czekając na wodę
wzięłam telefon i sprawdziłam czy ktoś do mnie pisał. Clari na
Facebooku wysłała mi dwa zdjęcia. Odpisałam na nie i zajrzałam
na główną stronę. Znajomi dodali jakieś nowe zdjęcia. W końcu
mamy początek weekendu, więc większość wyjeżdża i odpręża
się poza miastem. Muszę porozmawiać ze swoim chłopakiem, żeby
też pojechać przed maturami nad jakieś jezioro, albo po prostu
pojechać do dziadków. Nie zabrałam go tam nigdy, bo traktuje to
miejsce jako azyl. A w takim „raju” nie potrzebuje nikogo
bliskiego. Wystarczy mi babcia i jej pyszne ciasto. Dawno z nią nie
rozmawiałam, więc muszę to jakoś naprawić.
-Halo –
odebrałam niespodziewany telefon o Lucasa – coś się stało?
-Właśnie
wstałem i zastanawiałem się co robisz. -Wyłączyłam czajnik i
zalałam herbatę.
-Spędzam
samotnie wieczór – odpowiedziałam zgodnie z prawdą – czemu cię
to interesuje?
-Czuje się
winny, że cię zostawiłem – usłyszałam jak ziewa – naprawdę
nie miałem na nic siły. Teraz też mam dość wszystkiego.
-Spokojnie,
przecież nie jesteś do niczego zobowiązany. Idź lepiej spać, ja
pooglądam jakieś filmy. - Ruszyłam z powrotem na górę, gdzie
będę czekać na rodziców.
-Okej, to jutro
baw się dobrze.
-Będę, pa! -
Zakończyłam połączenie wchodząc do sypialni. Zamknęłam drzwi i
udałam się w kierunku łózka. Odłożyłam kubek, a sama poszłam
zasłonić rolety. Dochodzi już 20, więc akurat jeden film oglądnę
i rodzice będą w domu. Zjemy jakąś kolację i pewnie będą szli
spać. Siedząc przed laptopem szukałam jakieś komedii, ale po
wcześniejszym filmie, mam chyba chwilowo dość. Może wyszłabym na
zewnątrz? Jakiś spacer by mi się przydał, albo chociaż 20 minut
biegania. Nie mogę długo usiedzieć na tyłku, kiedy nie zaliczyłam
treningu. Już tak mam od gimnazjum, że może wybić północ, ale
jeśli nie ćwiczyłam to muszę to naprawić.
Wstałam i
weszłam do swojej garderoby. Znalazłam się przy półkach
zatytułowanych
„Sport” i
zaczęłam szukać spodni i bluzki. Odpowiednie dresy, stanik
sportowy oraz bluzka na ramiączkach. Nad butami chwilę myślałam,
aż wybrałam Nike. Do tego narzuciłam szarą bluzę i z telefonem
wyszłam z pokoju. Pogasiłam światła, zostawiając jedno nad
wejściem do domu. Uzbroiłam alarm i opuściłam podwórko.
Nałożyłam na ramię odpowiedni przyrząd na telefon, który pomaga
mi mierzyć kilometry oraz czas. Szłam rozgrzewając się. Doszłam
do pewnego znaku i ruszyłam biegiem. Minęłam park, a następnie
skręciłam w prawo. Znam już tą trasę na pamięć, bo biegam
tutaj bardzo często. Po parku o tej porze nie polecam nikomu biegać.
Rodzice mi zabraniają i ja sama bym nie chciała. Oczywiście z
jakimś znajomym mogłabym, ale nigdy samemu.
Nie byłam
pewna ile już minut biegnę i jakim tempem. Raz zwalniałam ze
względu na pasy lub jadący rower z naprzeciwka. Mijając dom
znajomych moich rodziców przystopowałam. Obejrzałam się za siebie
i rozciągnęłam mięśnie nóg. Sprawdziłam telefon, gdzie miałam
nieodebrane połączenie i SMS. Normując oddech odczytałam
wiadomość od Chrisa
„Jesteś w
domu? Bo właśnie wracam z garniturem i chcę ci pokazać...”
Oczywiście
połączenie też było od niego, więc wystukałam krótką
wiadomość i zawróciłam do domu. Pewnie przyjedzie szybciej niż
ja dobiegnę, ale trudno. Przyśpieszyłam na ostatniej prostej.
Myślałam, że moje serce już wyskoczyło jakąś sekundę temu.
Widząc już bramę do domu szeroko się uśmiechnęłam. Moim
marzeniem aktualnie jest prysznic i woda do picia. Ile ja bym dała
za nią. Mogłam wziąć ze sobą, ale nie lubię biegać i
jednocześnie trzymać coś w ręku.
Otworzyłam
bramkę i weszłam na podwórko. Nie zdążyłam dojść do domu, bo
podjechał Chris. Zatrzymałam się czekając, aż wejdzie.
-Hej
kochanie – uniósł mnie i pocałował w usta.
-Jestem
spocona – uprzedziłam oddając pocałunek.
-Za
bardzo tęskniłem, żeby teraz zwracać na to uwagę.
Ruszyłam
pierwsza do drzwi i wpuściłam go do środka. Ściągnął od razu
buty i znalazł „swoje” kapcie. Jesteśmy razem jakiś czas, więc
chłopak czuje się jak u siebie. Większość czasu będąc razem
spędzaliśmy w moim pokoju. U niego byłam bardzo rzadko, ale za
każdym razem jego mama mówiła jak bardzo mnie kocha. Ogólnie jego
rodzice traktują mnie jak swoje dziecko. Mimo, że ich też często
nie ma, to wydają się być bardzo sympatyczni.
-Chcesz
coś do picia? - Oderwałam swoje usta od butelki z wodą mineralną.
Brunet zaśmiał się, ale sam podszedł do lodówki i wyjął sok
pomarańczowy. Następnie nalał sobie do szklanki i opróżnił ją.
-Nie
tylko ty umierałaś z pragnienia – puścił mi oczko i w reszcie
pokazał na garnitur, który był ostrożnie zapakowany –
zobaczysz?
-Pokazuj!
- Klasnęłam w ręce czekając, aż rozsunie suwak i ukaże się
strój jaki sobie sam kupił. Nie wiem czemu nie zabrał mnie ze
sobą, wtedy byłoby łatwiej.
-Ta
dam.
Garnitur
jak dla jakieś tajnego agenta. Idealnie czarny, a do tego granatowy
krawat. Przynajmniej będziemy w jakiś sposób do siebie pasować.
Kiwałam głową przyglądając się materiałowi, który nie wygląda
na tani.
-Jest
śliczny – skomentowałam całując go w policzek – będzie
idealny na jutro.
-Właśnie,
a o której być po ciebie? - Zasunął pokrowiec i odłożył
garnitur na krzesło obok.
-Bądź
o 12:30. Tam mamy być jakoś przed 13, więc na spokojnie
pojedziemy.
-Dobra,
to podjadę po księżniczkę na białym koniu. - Zaśmiałam się na
samo wyobrażenie bruneta na takim zwierzaku. W sumie na takiej
uroczystości nie byłoby to czymś szokującym. Sama śmietanka
lekarzy oraz inni znaczący ludzie. Każdy z nim nie raz jeździł na
biały koniu, a na pewno na taką imprezę.
-Pojedziemy
limuzyną z rodzicami, okej? Czy jednak wolisz jechać swoim
samochodem? -Wyrzuciłam już pustą butelkę po wodzie do
śmietnika, a następnie otworzyłam lodówkę. Umieram z głodu
przez to bieganie..
-Limuzyna
brzmi interesująco.. a twoi rodzice nie zjedzą mnie? - Uniósł w
górę brew, a ja chwilę się musiałam zastanowić nad odpowiedzią.
Nie przepadają za nim, ale oni za żadnym chłopakiem w moim
otoczeniu nie przepadają.
-Jesteśmy
razem już długo, więc przyzwyczaili się pewnie do ciebie.
Przynieś mamie czerwone róże, a tacie dobre wino. Wtedy będą
twoi na jakiś czas. - Idealny pomysł na zdobycie moich rodziców.
Chociaż tato uwielbia też cygara, a mama kwiaty i czekoladki. Ale
jeśli im coś takiego da, to też będą mili. Lubią dostawać
prezenty, dlatego łatwo można zdobyć ich serce.
-Ty
to masz kochanie zawsze świetne pomysły. - Złapał mnie w pasie i
przyciągnął na swoje kolana. Wtuliłam się w jego tors słuchając
bicia serca. Siedzieliśmy nic nie mówią, tylko słuchając swoich
oddechów nawzajem.
-Nawet
nie wiesz co bym chciał teraz z tobą zrobić – wypalił
znienacka. Poczułam rumieniec na swoich policzkach.
-Jeszcze
trochę poczekaj – odpowiedziałam chowając twarz w jego klatce.
Spotkałam się z westchnieniem. Zacisnął mocniej ręce no mojej
tali, zaczęło boleć. Syknęłam, na co poluzował uścisk i
„zrzucił” mnie ze swoich kolan.
-Będę
leciał – pocałował mnie w policzek i wyszedł. Szłam pomału za
nim, czekając aż nałoży buty. Chciałam dać mu buziaka na
pożegnanie, ale trzasnął mi przed nosem drzwiami. Ze zdziwienia
uniosłam w górę brew, ale otrząsnęłam się wpisując kod do
alarmu. Mogłam się tego po nim spodziewać. Coś nie idzie po jego
myśli, więc ucieka i zostawia wiele pytań. Wróciłam do kuchni
gdzie zaczęłam przyrządzać sobie coś do jedzenia. Moi rodzice
chyba znowu wrócą później niż zwykle, więc położę się zaraz
spać..
........Hej!! Dziękuje za komentarze :'D I przepraszam, ze tak długo, ale byłam w Bułgarii i wróciłam 12.. Akurat w swoje urodziny, więc świętowałam 17 ^^ A dopiero wieczorem zabrałam się za pisanie. I w jakiś sposób skończyłam go dziś i dodaję <3
Do następnego! Buziaki ;3